Zgasiłem silnik samochodu i wyjąłem kluczyki ze stacyjki.
-Nie cieszysz się? Jesteśmy na miejscu.-Poinformowałem i spojrzałem za okno. Ciche mruknięcie po mojej lewej stronie uświadomiło mi, że Vicky po prostu zasnęła znudzona drogą. Cicho wyskoczyłem z auta i obszedłem je dookoła. Otworzyłem drzwi pasażera i wsunąłem ręce pod jej kolana i plecy. Ostrożnie oddaliłem się w stronę przytulnego domku niosąc śpiącą Victorię.
Ludzie mówią, że świat jest wielki. Zabawne, ja Swój Cały Świat trzymam właśnie w ramionach.
Na moją twarz wstąpił szeroki uśmiech na tą myśl. Zwolniłem kroku w obawie o potknięcie na schodach. Stanąłem przed drzwiami i właśnie wtedy nadeszła chwila, w której popsułem tą romantyczną scenę. Mianowicie zapomniałem otworzyć ich z klucza, a teraz nie miałem takiej możliwości.-Jesteś idiotą, Horan.-Mruknąłem sam do siebie i odchyliłem głowę w tył.
-Wreszcie się przyznałeś.-Cichy chichot przy moim uchu zdecydowanie poprawił mi humor.-Więc odstaw mnie i otwórz domek.-Stopy brunetki delikatnie stanęły na werandzie, a ona szybko poprawiła ubranie.
-Zostawiłem w samochodzie.-Stwierdziłem przeszukując kieszenie.-Chyba muszę po nie iść.
-Więc idź.-Victoria wzruszyła ramionami i zaczęła się rozglądać.
-Nie teraz.-Mruknąłem i przyparłem jej drobne ciało do drewnianej ściany.-Teraz muszę ci wynagrodzić męczącą podróż.
Oczami Victorii
Blondyn całował moją szyję, a jego dłonie znalazły się na moich biodrach. Odruchowo odchyliłam głowę w tył dając mu lepszy dostęp. Potraktował to jako zachętę do dalszych działań, więc zsunął dłonie na uda. Wydałam z siebie cichutki jęk, ale doskonale wiedziałam, że muszę znowu przerwać taką chwilę. Niall prawdopodobnie miał teraz ochotę się ze mną kochać, nie patrząc, gdzie jesteśmy.
-Niall, to nie jest najlepszy pomysł. Nie to miejsce i nie ten czas.-Delikatnie odsunęłam od siebie jego ciało. Widziałam w jego oczach pewnego rodzaju zawód.
-W porządku.-Pokiwał głową i odszedł w stronę samochodu. Nie ma mi tego za złe, prawda? To będzie mój pierwszy raz, więc chcę, żeby było wyjątkowo. Chyba każda dziewczyna marzy o romantycznej atmosferze. Blondyn otworzył przede mną drzwi, więc wkroczyłam do środka. Zatrzymałam się na środku pomieszczenia i obserwowałam ruchy Horana. W końcu oparł się o blat, a ja postanowiłam zagadać.
-Jesteś na mnie zły?-Wolnym krokiem zbliżyłam się w jego stronę.
-Za co?
-No nie wiem. Na razie nie mogę ci zaoferować nic więcej. Nic poza trzymaniem się za ręce, przytulaniem, całowaniem, jak jacyś nastolatkowie. Wróć. W tych czasach nawet piętnastolatki tracą dziewictwo. O to chodzi? O seks, który odwlekam w nieskończoność?-Spytałam smutnym głosem, na prawdę nie chciałam kłótni na ten temat.
-Nie. Jest okej.
-To dlaczego dziwnie się zachowujesz za każdym razem, gdy odmówię?-Tym pytaniem przyparłam go do muru. Wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie.
-Po prostu myślałem, że jesteśmy na wystarczającym poziomie w związku, żeby posunąć się trochę dalej.
-Nie wiedziałam, że w miłości są jakieś poziomy, jak w jakiejś grze. Zrobimy to, gdy oboje będziemy gotowi.
-Poczekam tyle, ile będziesz potrzebowała. Nie śpieszmy się, nie myśl o tym. Ja poczekam.-Zakomunikował stanowczym głosem i przytulił mnie, całując w czoło.
-Musisz po prostu zrozumieć, że jeszcze nie chcę tego robić. Może i mam dziewiętnaście lat, ale nigdy nie miałam czasu, by wydorośleć.
-Co masz na myśli?-Niall zmarszczył brwi i delikatnie się odsunął, aby móc przyglądać się mojej twarzy. Nigdy nie wtajemniczałam go w szczegóły swojego dzieciństwa. Nikogo w to nie wtajemniczałam. To był trudny czas dla mnie i dla mojej rodziny. Przyjaciele znali tylko skróconą wersję tego wszystkiego z pominięciem szczegółów.
-Idę wziąć prysznic. Jazda była wyjątkowo wyczerpująca.-Zmieniłam temat i skierowałam się do sypialni, skąd było przejście do łazienki. Zbliżał się wieczór, więc zza okna mogłam słyszeć dźwięki typowe dla nocnej pory. Zabrałam z torby ręczniki, czyste ubrania i bieliznę, a także wszelkie potrzebne rzeczy. Zamknęłam za sobą dębowe drzwi i pozbyłam się swoich ubrań. Weszłam do kabiny i odkręciłam wodę. Moje mięśnie zaczęły się rozluźniać pod jej wpływem. Kropelki spływały po moim ciele, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy powinnam opowiedzieć Niall'owi swoją historię jeszcze dziś, czy może poczekać. Im wcześniej ją pozna, tym lepiej, ale jest też prawdopodobieństwo, że to zepsuje nasz wyjazd. Biłam się z myślami podliczając plusy i minusy wstrzymania się od tego. Nalałam na dłoń trochę szamponu i wmasowałam go we włosy, tworząc pianę. Gwałtownie zacisnęłam powieki, gdy poczułam specyficzne pieczenie w prawym oku. Otarłam pianę z twarzy i spłukałam szampon z włosów. Nałożyłam na nie odżywkę, a następnie zaczęłam wcierać w ciało czekoladowy żel pod prysznic. Po skończonej czynności chwyciłam maszynkę do golenia i przystąpiłam do rutynowej czynności. Gdy się mieszka ze znajomymi i z chłopakiem, nie można tego zaniedbać. Przyznam, że jeszcze jak mieszkałam z rodzicami i nie planowałam wyjścia na miasto, po prostu sobie to odpuszczałam. To było skutkiem zwykłego lenistwa. Przez moje zamyślenie ostrze delikatnie przecięło moją skórę nad kolanem. I właśnie dlatego nienawidzę tego robić. A tak się cieszyłam, że udało mi się nie zrobić sobie krzywdy. Ostatnie pociągnięcie i moje szczęście poszło się jebać. Spłukałam pianę ze swojego ciała i odżywkę z włosów. Owinęłam się w ręcznik i stanęłam przed lustrem. Po pięciu minutach suszenia włosy były tylko wilgotne, więc ubrałam się i opuściłam zaparowane pomieszczenie. Wyjrzałam przez okno. Niall grał na gitarze przy ognisku, które pewnie rozpalił, gdy brałam prysznic. Zdecydowanym krokiem wyszłam na zewnątrz. Zajęłam miejsce obok, a delikatne dźwięki ustały.
-Nie jesteś zmęczony?-Blondyn odwrócił się w moją stronę i odłożył gitarę.
-Nie. Lubię ogniska. W ogóle lubię ogień. Jest taki uspokajający, prawda?-Znów wpatrywał się w płomień. Jasne iskierki unosiły się ku niebu, aby po chwili zgasnąć.
-Powinnam się bać? Jesteś piromanem, czy coś?-Zażartowałam, próbując rozluźnić atmosferę.
-Nie.-Odparł krótko, ale widziałam przebłysk uśmiechu na jego ustach.-Ale przyznaj, że jest w tym coś...
-Magicznego.-Dokończyłam jego myśl własnymi słowami. Zapanowała cisza, którą przerywały tylko dźwięki w okół nas.-Nigdy nie mówiłam zbyt wiele o swojej przeszłości. Ale skoro ja poznałam twoją historię, myślę, że ty zasługujesz no to, aby poznać w pełni moją. Pomyślałam, że dzisiaj jest dobry moment na tą rozmowę. Pozostaje tylko pytanie, czy chcesz.-Spojrzałam na niego pytająco. Odwrócił się twarzą do mnie i uniósł kącik ust ku górze.
-Nie mam nic przeciwko temu. Jeżeli uważasz to za słuszne, to czemu nie?-Wzięłam głęboki wdech, próbując w jakiś sensowny sposób zacząć tę historię.
-Przez pierwsze dziewięć lat moje życie było zwyczajne. Byłam jak każda dziewczynka w moim wieku. Ale od pewnego czasu mój ojciec zaczął zostawać dłużej w pracy, mogę śmiało powiedzieć, że popadł w pracoholizm. Gdy wracał do domu od razu chodził spać, więc większość czasu spędzałam z mamą. Kłócili się coraz częściej. W końcu te konflikty doprowadziły do tego, że mama spakowała nasze rzeczy i pojechałyśmy do babci. Tata znalazł w szafeczce nocnej badania, które wskazywały na to, że spodziewają się drugiego dziecka. To był już drugi miesiąc, ale nigdy nie było okazji, aby podzielić się tą informacją. Natychmiast zadzwonił do mamy. Zostawiła tą przeklętą komórkę na dole chociaż czekała na ważną wiadomość. Gdy zbiegała po schodach, potknęła się i spadła. Chyba nie muszę mówić co się stało z dzieckiem, ale to wydarzenie bardzo wszystkich do siebie zbliżyło. Tata wziął urlop i spędzał z nami więcej czasu. Pewnego dnia przyniósł po pracy do domu szczeniaka. Znalazł go na ulicy w drodze powrotnej. Mama nazwała ją Iggy. Była ważna dla naszej rodziny. Dwa lata później...-Przerwałam na chwilę, żeby wziąć głębszy oddech.
-Poczekaj chwilkę, okej?-Niall szybko pobiegł do domu, a po minucie wrócił z grubym kocem. Zasiadł na swoim poprzednim miejscu i rozłożył ramiona.-Chodź tutaj.-Ochoczo przysunęłam się bliżej i oparłam się plecami o chłopaka. On okrył nas kocem i oplótł swoimi ramionami moje ciało.-I co dalej?
-Dwa lata później był ten wypadek. Nie mogę uwierzyć, że zginęła na moich oczach. Tata najpierw się załamał, a potem zaczął oskarżać wszystkich w okół. Zaczęło się od kierowcy drugiego samochodu. Potem zrzucał całą winę na Iggy, która przebywała w klinice dla zwierząt, a mama wtedy jechała, aby ją odebrać. Po tym wydarzeniu tata postanowił oddać zwierzę w dobre ręce, aby nie przypominała mu o tragedii. Bez sensu, prawda? Zaczął obwiniać mnie za to, że sama nie poszłam po psa, tylko umówiłam się ze znajomymi, a potem stwierdził, że to jego wina, gdyż równie dobrze to on mógł to zrobić. Gdy najgorsze minęło, a przynajmniej tak myślałam, postanowił przyłączyć się do śledztwa dotyczącego przyczyny wypadku. Były dość dziwne i trudne do zidentyfikowania, a policja musiała je poznać. W końcu oprócz mojej mamy zginęły dwie osoby. Jedna z nich nie zapięła pasów i wypadła przez przednią szybę, a druga wykrwawiła się. Tylko kierowca drugiego auta przeżył, ale resztę życia spędzi na wózku inwalidzkim. Byłam zmuszona dorastać bez wzorca. Zabrakło mi Jej, gdy najbardziej potrzebowałam od niej wsparcia. W końcu kto zrozumie dorastającą dziewczynę lepiej niż jej własna matka? Przyjaciele nie potrafili wyczuć moich uczuć, więc powoli zaczęłam ich tracić.
-To znaczy, że nigdy nimi nie byli.-Wtrącił Niall, a ja spojrzałam na niego.-Hej, nie płacz. Teraz masz mnie i całą resztę. Poza tym zawsze mogłaś liczyć na wsparcie taty, prawda?-Pokręciłam głową i odwróciłam wzrok.
-Znów dał się wciągnąć w wir pracy. Może chciał zająć się czymś innym, żeby nie myśleć o tym wszystkim? Ale nie wpadł na to, że ja też cierpię i go potrzebuję. Odstawiłam leki, czasem nawet nie miałam siły wstać z łóżka. Gdyby nie Naomi i awantura, którą mi zrobiła, nie wiem, czy bym mogła tu z tobą być.
-Ale jesteś i bardzo się z tego cieszę.-Lekko odwzajemniłam jego uśmiech.-Jesteś jak taka porcelanowa figurka: śliczna, wydajesz się być silna, ale jesteś krucha, delikatna i...-Zamyślił się próbując znaleźć odpowiednie słowo.
-Pusta? Wiesz, takie lalki są też puste.-Zażartowałam, siadając przodem do chłopaka.
-Tego nie brałem pod uwagę.-Zaśmiał się nerwowo. Widziałam zakłopotanie w jego oczach.
-Jak poznałeś resztę? Wiesz, Zayn'a i tak dalej.-Spytałam marszcząc brwi. Nigdy nikt nie wspominał o tym, jaki i kiedy się poznali. A to mogła być ciekawa historia, w końcu Horan mieszkał w Irlandii.
-Nie wiem. Aleee...-Wzruszył ramionami i przeciągnął ostatni wyraz.-Pamiętam nasz pierwszy pocałunek.
Patrzył w moje ciemne oczy. Z każdą sekundą byliśmy bliżej siebie. Zarówno ja, jak i On przysuwaliśmy się do siebie powoli. W końcu byliśmy na tyle blisko aby nasze wargi zetknęły się w nieśmiałym pocałunku. Oparłam się o barierkę. To było tak niezmiernie delikatne i zmysłowe. Nie jestem w stanie opisać tego słowami. Takie coś trzeba przeżyć samemu. Niby zwyczajny pocałunek,a jednak znaczy tak wiele. Pociągnęła delikatnie za kołnierzyk od Jego koszuli,aby pogłębić pocałunek. Teraz liczył się tylko On. Nic więcej. Tyle wystarczyło abym w tej chwili była szczęśliwa.
-Pamiętasz to? Myślałam, że byłeś tak pijany, żeby...
-Nie byłem pijany! Za to ty, bardzo.
-Cokolwiek.-Otuliłam się kocem i oparłam swoje ciało o Nialla.
[Ruth Lorenzo - Dancing In The Rain]
Obserwowałam radosne iskierki tańczące nad ogniskiem i wsłuchiwałam się w odgłosy nocy. Gałęzie drzew pod wpływem wiatru poruszały się delikatnie, czasem się o siebie ocierając i wydając przy tym dźwięk. Co jakiś czas pośród liści odzywał się jakiś ptak. Drewno w ognisku również wydawało z siebie cichutkie dźwięki. Delikatnie zadrżałam pod wpływem powiewu wiatru.
-Zimno Ci?-Spojrzałam na Nialla. Z zachwytem wpatrywałam się w Jego oczy rozświetlone przez blask ogniska. Powoli zaczął zbliżać swoją twarz. Gdy nasze twarze dzielił centymetr, niebo rozświetliła błyskawica.
-Chyba powinniśmy już wrócić do domku.-Stwierdziłam i wstałam z ławki. Złożyłam starannie koc, którym byliśmy okryci. Zaniosłam go do domku i położyłam na kanapie. Wyszłam jeszcze na dwór i spojrzałam w niebo. Srebrzysta tarcza księżyca ledwo się przedzierała przez ciemne chmury, które przysłoniły gwieździste niebo rozświetlane raz po raz przez błyskawice. Gdy poczułam na twarzy pierwsze krople deszczu, rozłożyłam ramiona na boki i zamknęłam oczy. Po chwili po moim ciele spływały liczne kropelki wody, mocząc moje ubrania. Już kompletnie zapomniałam, jaki to błogi stan. Stać i czuć, jak razem z wodą spływają wszystkie troski. Moje usta wygięły się w uśmiechu i uciekł z nich głośny śmiech. Zaczęłam obracać się w okół własnej osi i śmiać w najlepsze. W końcu zatrzymałam się próbując odzyskać równowagę. Spojrzałam na rozbawionego Nialla i nie wiele myśląc przyciągnęłam go do siebie. On też postanowił nie przejmować się pogodą. Jego dłoń na dolnej partii moich pleców zbliżyła moje ciało do niego. Splotłam ręce na jego karku, oparliśmy o siebie swoje czoła.
-Co powiesz na mały taniec w deszczu?-Spytał powoli obracając mnie w okół mojej osi.
-Nigdy nie tańczyłam zbyt wiele, ale odpowiem, że się zgadzam.-Chwycił mnie w talii i niespodziewanie uniósł do góry. Odchyliłam głowę w tył i rozłożyłam ramiona, gdy poczułam, że Niall powtarza moją czynność sprzed minuty ze mną na rękach. Gdy poczułam grunt pod stopami spojrzałam w Jego oczy.
-Kocham Cię.-Szepnęliśmy w tym samym czasie, co wywołało u nas delikatny uśmiech. Stykaliśmy się czołami, a nasze usta zbliżały się do siebie z każdą sekundą, jakby oddziaływała na nie jakaś siła. Każdy nasz gest był delikatny i ostrożny, jakby to był nasz pierwszy pocałunek. Jednak szybko przerodził się w bardziej namiętny. Oparłam dłonie na klatce piersiowej chłopaka, aby delikatnie pchnąć go w stronę domku. Szliśmy tak nie przerywając pocałunku nawet na chwilę, co było cholernie trudne. Gdy doszliśmy do trzech schodków, odsunęłam się na chwilę, aby Niall mógł bezpiecznie po nich wejść.
-Jestem gotowa.-Wyznałam korzystając z chwili przerwy. Mój oddech był znacznie przyśpieszony, przez brak świeżego tlenu podczas pocałunku.
-Jesteś...-Zatrzymał się z dłonią na klamce i spojrzał na mnie ostrożnie, jakby sprawdzał, czy sobie z niego nie żartuję.-Potem już nie będziesz miała wyjścia, a ja nie chcę cię zmuszać...-Zaczął szybko wyjaśniać.
-Do niczego mnie nie zmuszasz.-Ucięłam dyskusję i pchnęłam go do środka. Zatrzasnęłam za nami drzwi i znów złączyłam nasze usta. Poruszały się w tak niesamowicie zsynchronizowany sposób, jakby od zawsze były dla siebie stworzone. Moje plecy delikatnie uderzyły w drewnianą ścianę, ale byłam zajęta zdejmowaniem bluzy Nialla. Rzuciłam ją gdzieś w kąt, nie dbając o to, gdzie wyląduje. Zmierzaliśmy w kierunku przytulnej sypialni, obijając się o ściany i 'gubiąc' przy okazji swoje koszulki. Nasza wędrówka zakończyła się moim upadkiem na miękkie łóżko, a pocałunki Nialla na mojej szyi uświadomiły mi, że
jestem na dobrym miejscu, w odpowiednim czasie, z odpowiednią osobą.
Twoje opowiadania są cudowne :) czekam na kolejne rozdziały ;*
OdpowiedzUsuń