poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 7 "Pregnancy is not the end of the world"

Od autorki: Dzisiaj krótki rozdział. Zobaczyłam komentarz do rozdziału szóstego doadny wczoraj (Yayy dziękuję) i postanowiłam dopisać jeszcze trochę, żeby dodać. Co nie oznacza, że jestem z niego dumna. Cały rozdział jest nudny, a zakończenie nie trzyma w napięciu i nie zachęca raczwj do czytania ciągu dalszego, ale nie miałam pomysłu na inne zakończenie. Może następny rozdzział wyjdzie lepiej.
Do następnego <3


"Ciąża to nie jest koniec świata"
     Ostrożnie uniosłam jedną powiekę, bojąc się zbyt rażących promieni słonecznych. Z nieskrywaną ulgą stwierdziłam, że okno jest na północ, więc mogłam swobodnie otworzyć oczy. Rozejrzałam się po pokoju, szukając wzrokiem jakiejś koszulki. Żadnej nie znalazłam, gdyż wczoraj "zostawiliśmy" je w salonie.
-Śpisz?-Spytałam, chcąc upewnić się, że mogę przejść niezauważona do łazienki. Ostrożnie wstałam z łóżka i udałam się w wybrane miejsce. Cicho zamknęłam za sobą drzwi i uśmiechnęłam się, patrząc na dużą wannę z hydromasażem. Wczoraj nie miałam czasu na dłuższą kąpiel, więc z chęcią ją teraz wypróbuję. Odkręciłam kran, z którego popłynęła gorąca woda. Zanim się naleje, to trochę ostygnie, poza tym lubię gorące kąpiele. Owinęłam się prowizorycznie miękkim ręcznikiem i zaczęłam przyglądać się buteleczkom z zapachowymi olejkami do kąpieli. Muszę przyznać, że jak na domek w lesie, wyposażenie jest świetne. W końcu chwyciłam flakonik w dłoń i odkręciłam zakrętkę. Zaciągnęłam się zapachem pomarańczy i wlałam niewielką ilość do wody. Woń była wyjątkowo silna i rozniosła się po całym pomieszczeniu. Odstawiłam buteleczkę na miejsce i sięgnęłam po bezzapachowy płyn do kąpieli, którym posłużył mi tylko do wytworzenia piany.  Zadowolona z efektu końcowego wyłączyłam wodę i odwiesiłam ręcznik. Usiadłam w wannie i włączyłam hydromasaż. Oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy, relaksując się. Nie byłam bardzo obolała po swoim pierwszym razie, ale odczuwałam pewnego rodzaju dyskomfort. Zawsze powtarzałam, że poczekam z tym do ślubu, ale po wszystkim zdecydowanie uważam, że było warto złamać tą małą zasadę. W końcu raz się żyje (przyp. autorki: Albo : w końcu YOLO).
Na samo wspomnienie naszych ciał w idealnej synchronizacji oświetlanych co jakiś czas przez błyskawice na zewnątrz, robi mi się duszno. Wyłączyłam hydromasaż i kontynuowałam rozpamiętywanie tej nocy. Powinnam przestać o tym myśleć, tylko skupić się na relaksie.
     Gdy po jakiejś godzinie, woda prawie wystygła, a moje włosy były już umyte, stanęłam na zimnej podłodze i zaczęłam wycierać swoje ciało ręcznikiem. Po kolejnych kilkunastu minutach ogarniania się, wyszłam z łazienki i na palcach podeszłam do torby.
-Nie musisz się skradać.-Delikatnie podskoczyłam, nie spodziewając się usłyszenia delikatnie zachrypniętego głosu za sobą. Powoli odwróciłam się w jego stronę z uśmiechem na twarzy.
-Wystraszyłeś mnie.-Mruknęłam i przykucnęłam przy torbie. Wyciągnęłam z niej czystą bieliznę i wsunęłam na siebie majtki.
-Nie poszłaś się przebrać do łazienki?
-Masz coś przeciwko? W końcu i tak widziałeś mnie nago.-Zaśmiałam się, stając tyłem do chłopaka. Rzuciłam ręcznik na krzesło w kącie i szybko założyłam stanik.
-Lubię Cię taką. To znaczy, lubię Cię w każdym wydaniu, ale w tym najbardziej.-Powiedział nagle Niall.
-Taką roznegliżowaną?-Spytałam rozbawiona i wyjęłam z torby kwiecistą sukienkę.
-Odważną.-Poprawił mnie, obserwując, jak próbuję zasunąć zamek sukienki. Gdy wreszcie odniosłam sukces, skierowałam się w stronę drzwi.-Gdzie idziesz?
-Zrobić śniadanie i kawę.-Wzruszyłam ramionami i ruszyłam do kuchni. Nalałam wody do elektrycznego czajnika i uruchomiłam go. Wyjęłam z szafki dwa kubki i nasypałam do nich kawy.
-A nie możemy zamówić pizzy?-Spojrzałam w kierunku Nialla, który wyłonił się z sypialni z telefonem w dłoni, ale natychmiast odwróciłam wzrok marszcząc nos.
-Horan, jesteś obrzydliwy! Zamieniasz  się w Harry'ego? Idź się ubierz!-Pisnęłam zażenowana tą sytuacją. Niall zaśmiał się głośno, słyszałam zbliżające się kroki za sobą, więc zakryłam oczy dłonią i zacisnęłam powieki.
-Zachowujesz się jak dziewica.-Mruknął, dotykając mojego ramienia.
-To nie jest śmieszne. Wykorzystałeś fakt, że w nocy robiliśmy to, co robiliśmy.-Odpowiedziałam, otwierając jedno oko i odchodząc na drugi koniec pomieszczenia. Stanęłam przodem do ściany, opierając rękę na biodrze.
-Oh, przestań się wygłupiać. Przecież już mnie widziałaś bez ubrań! Ja ciebie z resztą też.-Powiedział, śmiejąc się z mojej reakcji.
-Ha, ha, ha. Przezabawne, doprawdy.-Wybełkotałam sarkastycznie, wywracając oczami.-To pójdziesz się ubrać, czy będę zmuszona cały czas stać z zamkniętymi oczami?-Spytałam zniecierpliwiona.
-Nie wiesz, co tracisz.-Prychnął, a jego kroki oddalały się, co oznaczało, że na prawdę wyszedł.
-Właśnie nic nie tracę, a mogłam stracić wzrok.-Mruknęłam żartobliwie pod nosem i podeszłam do blatu, żeby zalać kawę.
-Słyszałem! Mimo wszystko, słuch nadal mam świetny!-Krzyknął z sypialni. Zamieszałam łyżeczką napój i leniwym krokiem podreptałam na kanapę. Postanowiłam pooglądać telewizję, więc wcisnęłam czerwony guziczek na pilocie. Na ekranie pojawił się jakiś denny film przyrodniczy. Zaczęłam przeglądać kanały, popijając kawę. Słyszałam szum wody, co oznaczało, że Niall bierze prysznic. W końcu trafiłam na jakiś program muzyczny. Nuciłam pod nosem popularną w ostatnich czasach piosenkę Miley Cyrus. Zamoczyłam usta w kawie, ale szybko ją od siebie odsunęłam czując pieczenie na wargach. Odstawiłam kubek na stolik i wstałam z kanapy. Powolnym krokiem poszłam do sypialni, aby wziąć telefon z komody. Wróciłam na kanapę i odblokowałam ekran.
    Po wymienieniu kilku wiadomości z moim tatą usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam delikatnie głowę w stronę ubranego Nialla. Miał na sobie białą koszulkę, szara bluzę, która według mnie przypominała kurtkę i czarne spodnie, a jego włosy opadały mu na czoło.
-Zadowolona?-Spytał rzucając się na kanapę, dosłownie. Wzruszyłam ramionami i chwyciłam kubek z kawą w dłonie. Upiłam łyk i odsunęłam naczynie od ust, a po chwili Niall zabrał je z moich dłoni.-Bleh, jak możesz to pić? To jest gorzkie!-Skrzywił się oddając mi kubek.
-Mi smakuje. Nie każdy musi pić kawę z dwiema łyżeczkami cukru. Oh, powinniśmy wrócić do domu jutro przed południem. Muszę pomóc chłopakom w gotowaniu obiadu.
-Megan i Jeremy wracają?-Pokiwałam delikatnie głową.
-Yea, podobno mają dla wszystkich jakąś ważną informację.
-Może spodziewają się dziecka?-Rzucił farbowany blondyn z szerokim uśmiechem.
-Wolałabym, żeby to było coś innego.-Odpowiedziałam, idąc z pustym kubkiem do kuchni.
-Czemu? Dzieci są na prawdę urocze i mógłbym się nim opiekować. Domyślam się, że na własne dziecko nie mam co liczyć w najbliższym czasie, ale może...-Niall oparł się o framugę, patrząc na mnie z nadzieją. Wtedy coś mnie tchnęło.
-Niall?
-Hm?-Mruknął beztrosko chłopak, nadal się uśmiechając. Mi jednak wcale nie było do śmiechu.
-Czy ty... Um, wiesz... Ugh, używałeś prezerwatyw, prawda?-Spytałam z powagą w głosie. Horan wbił wzrok w podłogę i próbował ukryć uśmiech, który nie wróżył nic dobrego.-To nie jest śmieszne.
-No wiesz...-Zaczął, ale urwał i zaczął się bawić łyżeczką leżącą na blacie.
-O Boże... Tylko nie to, błagam. Wszystko tylko nie to.-Złapałam się za głowę i zaczęłam nerwowo chodzić po pomieszczeniu.-Nie teraz, to nie może się stać. Twoja kariera, marzenia... Tylko nie ciąża.
-Ciąża to nie jest koniec świata.-Stwierdził Niall. Zmierzyłam go wrogim spojrzeniem i zatrzymałam się.
-Czy ty wiesz, co to do cholery oznacza?! Nie zabezpieczyłeś się, a ja nie biorę żadnych tabletek! Jesteś nieodpowiedzialny! I ty chcesz być ojcem?! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z konsekwencji, jakie poniesiemy! Nie tylko my, ale też cały zespół. Niall, wszystko się zmieni! Będziemy musieli wziąć szybki ślub, zrezygnować z marzeń, kariery, znaleźć jakieś mieszkanie! To wszystko nas przerośnie, nie damy sobie rady...-Schowałam twarz w dłonie, załamana wizją macierzyństwa w najbliższym czasie. Nie byłam na to gotowa, jeszcze nie teraz. Oboje byliśmy na to zdecydowanie za młodzi.
-Gdybyś zatrzymała swój słowotok, pewnie byłbym w stanie ci powiedzieć, że się zabezpieczyłem. I nawet gdybyś zaszła w ciążę, to zrobiłbym wszystko, żebyście byli szczęśliwi. Ty i nasze dziecko.-Spojrzał na mnie zachowując poważny wyraz twarzy. Widziałam w jego oczach smutek i żal.Odetchnęłam z ulgą, ale poczułam silne poczucie winy.
-Przepraszam. Nie powinnam mówić tego, co powiedziałam. Ja tylko... Spanikowałam.-Wyznałam podchodząc bliżej chłopaka. Męczyły mnie wyrzuty sumienia, że tak na niego naskoczyłam i powiedziałam, a raczej wykrzyczałam, że jest nieodpowiedzialny. Nie podeszłam do niego wystarczająco blisko, żeby go przytulić, czy chociażby dotknąć. Oparłam się plecami o stół i wbiłam wzrok w podłogę.
-Taa... Ja na prawdę Cię kocham Victoria i myślę o NAS na poważnie. Jesteśmy razem już siedem miesięcy i jedenaście dni. Coraz częściej mam obawy, że tylko ja pragnę wspólnej przyszłości z tobą.
-Nie mów tak.
-Czemu? Cały czas tylko mi mówisz o mojej karierze, to jest twój jedyny argument. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Nigdy praca nie będzie dla mnie ważniejsza od rodziny, przyjaciół i miłości. Może gdybyś zaszła w ciążę, ukryłabyś to i uciekła, mówiąc, że tak będzie lepiej, hm? A może ty po prostu nie chcesz mieć ze mną dziecka,co?-Jego głos był wyprany z emocji, ale jego słowa mnie zabolały.
-Niall, kocham Cię, ale...
-Zawsze jest jakieś 'ale'. Myślałem, że teraz pozwolisz, żebyśmy zrobili wspólny krok w dorosłe życie. Jesteśmy dorośli, musimy podejmować dojrzałe decyzje, bez względu na okoliczności. Na prawdę chcę z tobą być. Chcę się tobą opiekować, być z tobą w każdej chwili i pokazać światu, jak bardzo się kochamy. Nie chcę 'miłości na pokaz', ale pragnę, żeby wszyscy wiedzieli, że jesteś już tylko moja. A ty tego nie ułatwiasz, zawsze widzisz tylko to złe strony i kontrargumenty.-Obserwowałam, jak Niall znika za ścianą, wstrzymując oddech. Czy On prawie ze mną... Zerwał? Nie, nie powiedział tego wprost.
Głupia, głupia, głupia. Boisz się życia.
Powinnam wziąć do serca jego słowa i starać się zrobić wszystko, żeby jego obawy zniknęły. On jest dla mnie wszystkim. Muszę to naprawić. Nie wiem jeszcze jak,, ale zrobię to. Zdecydowanym krokiem wyszłam z domku i spojrzałam na Nialla, króry siedział na skraju lasu, bawiąc się patykiem, jak małe dziecko. To było coś, co w nim kochałam. Jego czasem infantylne zachowanie było urocze. Wolnym krokiem podeszłam do niego i spojrzałam na ziemię przed nim. Właśnie kończył rysować na niej patykiem serduszko z literką 'V' w środku. Uśmiechnęłam się i schyliłam po mniejszy patyczek. Starannie kreśliłam kolejne litery układające się w 'Kocham Cię, Niall'. Delikatnie pochyliłam się w jego kierunku i złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku. Chłopak spojrzał na mnie z tą wyjątkową iskierką w oku i splótł nasze palce. Wstał z ziemi i wolną ręką otrzepał spodnie. Ruszył w stronę ławki, trzymając moją dłoń i delikatnie gładząc jej wierzch kciukiem.

Dobrze, że po każdej burzy wychodzi słońce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz