czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 8 "What's about Louis, sex and Luke?"

Rozdział może zawierać wulgaryzmy i poruszać różne (niekoniecznie ocenzurowane) tematy.

   Wyłączyłam radio w samochodzie i odebrałam połączenie od Liama.
-Hej. Dzwonię, żeby Was poinformować, że mama i Jerry odwołali dzisiejsze spotkanie. Muszą coś pilnie załatwić, więc przełożyli obiad na następny tydzień.-Liam nawet nie dał mi dojść do słowa. Wydałam z siebie irytowane warknięcie.
-Nie mogli odwołać tego wcześniej? Jesteśmy z Niallem już blisko domu, a mogliśmy zostać ta jeszcze trochę.-Po drugiej stronie usłyszałam głośny krzyk i huk.-Liam? Co się tam dzieje?
-Um, nic... To znaczy, Louis miał wypadek.-Wybełkotał nie wyraźnie do telefonu Payne.
-Wypadek?! Co sie stało? O mój Boże, żyje?! Zabierzcie go do szpitala albo wezwijcie pogotowie. Zaraz będziemy w domu.-Zakończyłam połączenie i poprosiłam Nialla, aby trochę przyspieszył. Siedziałam jak na szpilkach, niepokojąc się o Lou. Gdy Niall zaparkował pod domem, od razu wybiegłam z auta w stronę drzwi.
-Liam? Co z Louisem?!-Wrzasnęłam wbiegając do kuchni. Zatrzymałam się w progu i odgarnęłam włosy z twarzy. Spojrzałam na zdezorientowanych chłopców.
-Co jest?-Spojrzałam na Louisa, który był cały i zdrowy.
-Lou? Przecież miałeś wypadek.
-Wypadek?! Ja tylko przyjebałem głową w ścianę!-Spojrzałam na Liama, który wzruszył tylko ramionami i wrócił do poprzedniej czynności, jaką było pisanie czegoś na telefonie.
-Victoria prawie dostała przez was zawału, idioci.-Niall zaśmiał się mijając mnie w progu kuchni. Payne niespodziewanie wybiegł z domu. Powędrowaliśmy za nim wzrokiem. Po chwili telefony chłopaków zawibrowały, a oni szybko odczytali wiadomości. Obserwowałam ich zmienne wyrazy twarzy i ich "potajemne" spojrzenia.
-Coś nie tak?-Spytałam siadając obok Zayna, który wyraźnie się czymś martwił.
-C-co? Nie. Jest w porządku, to znaczy... Oh, mówiłem wam, że wieczorem wpada ekipa Ashtona? Nie? Ugh, już wiecie.-Momentalnie zostałam sama w pomieszczeniu z kilkoma pytaniami w głowie.
Co się dzieje?
Co przede mną ukrywają?
Czemu to robią?
Co było w tych wiadomościach?
Dlaczego mam wrażenie, że mówią mi coraz mniej?
-Victoria?-Liam usiadł na przeciwko i oparł głowę na drżących dłoniach. Może chociaż on mi coś wyjaśni.
-Tak?
-Wiesz, Caitlin jest właśnie w drodze na lotnisko, leci do Kanady. Przed chwilą tu była i... Vicky, my już nie jesteśmy razem.-Wyrzucił z siebie, a po jego policzku spłynęła jedna łza.
-Oh.-Mruknęłam, nie chcąc go męczyć pytaniami. Zwyczajnie usiadłam obok niego i go przytuliłam.
-Myślisz, że mnie znienawidzi?
-Myślę, że nie. Za dużo Was łączyło.
To takie dziwne wypowiadać się o nich w czasie przeszłym.


    -Ja otworzę!-Krzyknął Harry, słysząc donośne pukanie do drzwi. Wstałam i poszłam do przedpokoju. Drzwi się otworzyły, a do środka wkroczył uradowany Calum. Podszedł do mnie i stanął obok.
-Jak się masz?-Spytał patrząc na mnie z góry.
-W porządku, a ty?
-Też. Wiesz, że jest z nami jeszcze Luke? Ten, który przyniósł wam kawę do biblioteki, ale nie powiedziałem mu, że idziemy właśnie do Was. Taka trochę niespodzianka.-Naszą krótką wymianę zdań przerwał Ashton.
-Hej, poznajcie...-Zaczął głośno, ale nie dane mu było skończyć.
-Victoria? O mój Boże, nie widziałyśmy się tyle czasu! Świat jesttaki mały!-Moje oczy rozszerzyły się słysząc język polski. Przyjrzałam się uważnie brunetce.
-Nie wierzę. Nell Jasińska?-Spytałam dla pewności.
-Teraz Nell Jackson. Musimy koniecznie pogadać! To gdzie się ulotnimy? Kuchnia?-Złapała mnie za ramię i pociągnęła w stronę pierwszego wejścia, które faktycznie prowadziło do tego pomieszczenia.
-Hej! Nie zostawiaj mnie!-Pisnął Ashton, tupiąc nogą.
-Zamknij się, Ash.-Odpowiedziałam za Nell i obróciłam się w jej stronę.-Jak to się stało?
-Oh, to na prawdę urocza historia. Dostałam półroczne stypendium na naukę tu, w Londynie.
-Byłaś w Londynie tyle czasu i mnie nie odwiedziłaś?
-Ugh, nie miałam twojego numeru. Zmieniałam numer i zapomniałam go spisać. Więc pewnego dnia postanowiłam iść na London Eye i tam spotkałam Ashtona. Jejciu, gdybyś ty widziała, jak on się wtedy do mnie uśmiechnął. Zaczęliśmy rozmawiać, wymieniliśmy się numerami bo na prawdę mieliśmy ze sobą wiele wspólnego. Spotkaliśmy się wiele razy. Potem zostałam jego dziewczyną. Utrzymywaliśmy związek na odległość. I w końcu postanowiłam ulec jego namowom, przenieść się do Londynu na stałe i zamieszkać z nim. Jedyny minus, to jego dziwni przyjaciele. Calum to miły facet, a Luke jest taki... Na prawdę dziwny. Taki nieobecny, zagubiony, roztargniony, nieśmiały, cichy. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby był chory psychicznie.
-Nell! To jest jednak przyjaciel twojego chłopaka i nie powinnaś tak o nim mówić. Może ma po prostu taki charakter.-Wzruszyłam ramionami ucinając temat Luke'a.
-Ale nie będziemy rozmawiać o nim. Jak z Niallem? Dobrze całuje? Uprawialiście już seks? Dobry jest w łóżku?-Zarumieniłam się na jej pytania, ale czego miałam się spodziewać po wiecznie szczerej Nell.-Aw, widzę ten rumieniec. Odpowiedź za odpowiedź? Więc jak wasz związek?
-Ostatnio mieliśmy kilka kłótni, ale jest dobrze. Weekend za miastem dobrze nam zrobił. A Wasz?
-Oh, Ash jest na prawdę kochany! Przy nim czuję się jak prawdziwa księżniczka! Więc... Robiliście już to?
-Um, taaa...-Mruknęłam cicho, odwracając głowę.
-Nie wstydź się! Ile razy? Rozdziewiczył cię? Tradycyjny seks? Robiliście sobie dobrze nawzajem? Wiesz, obciąganie i te sprawy.-Moje oczy rozszerzyły się maksymalnie, słysząc jej pytania.-Odpowiedz, ja też odpowiem na te pytania.
-Ugh, okej. Jeden raz, to był mój pierwszy raz,  zwykły seks, nic poza tym. Twoja kolej.
-Więc Ashton jest gorący i świetny w łóżku. Nawet już nie liczę, ile razy to robiliśmy bo to sama przyjemność. Oczywiście wcześniej mnie rozdziewiczył. Oh, raczej wolisz nie wiedzieć co robimy w sypialni i nie tylko, to na pewno nie są zbyt grzeczne rzeczy. Ash gra na perkusji, więc jego ręce są bardzo...
-Za dużo szczegółów. Wróćmy do salonu, chcę mieć ich pod kontrolą i wypadałoby przywitać się z tym blondynem...
-Luke'iem?-Spytała brązowooka wstając.
-Dzięki. Wypadło mi z głowy.-Posłałam jej wdzięczny uśmiech i wyszłyśmy z pomieszczenia. Salon był usty, ale z ogrodu słyszałyśmy krzyki i śmiech chłopców.-Wygląda na to, że przenieśli się do ogrodu.-Mruknęłam jakby do siebie i pchnęłam przeszklone drzwi na taras. Spojrzałam na Ashtona, który stojąc na krawędzi basenu, ściągał z siebie koszulkę.
-Wchodzicie z nami? Woda jest niesamowicie ciepła!-Krzyknął Calum wyłaniając się spod tafli wody.
-Czy po alkoholu to jest na pewno bezpieczne?-spytałam, licząc puste butelki po piwie. Wow, jak im się udało wlać w siebie tak dużo, w tak krótkim czasie?
-Kogo to obchodzi?!-Pisnęła Nell, biegnąc w ich stronę i zrzuciła z siebie ubrania. Ugh, to jej ciało tancerki. Ona i Ash dobrali się doskonale. Spojrzałam na ostatnią osobę, która nie wskoczyła jeszcze do wody, tylko szła w moją stronę. Niall uśmiechał się szeroko, co ja w niewielkim stopniu odwzajemniłam.
-Na prawdę nie masz ochoty popływać?
-Wolę zostać tutaj. Napiję się piwa, czy coś. Mruknęłam sięgając do podręcznej lodówki, aby wyjąć z niej szklaną butelkę. Używając otwieracza, otworzyłam ją. Nim spostrzegłam, Niall z krzykiem skakał do wody, ochlapując pozostałych. Usłyszałam otwieranie drzwi, więc spojrzałam w tamtą stronę. Wysoki blondyn zszedł ze schodków, obojętnie patrząc na przyjaciół.
O Boże, Luke jest na prawdę gorący.
Rękawy jego jeansowej kurtki były podwinięte do łokci. Miał na sobie czarne rurki poprzecierane na kolanach i, zabijcie mnie, On ma zajebiście długie i zgrabne nogi. Idealnie ułożona fryzura, kolczyk w wardze, czarny T-shirt z nadrukiem, czarne Vansy, jego wyraz twarzy i reszta tworzyły obraz typowego bad boy'a.
Nie gap się. Przypominam, że masz chłopaka, który jest kilkanaście metrów dalej.
-Nie myślałem, że kiedyś się jeszcze spotkamy, a tym bardziej w domu Twojego chłopaka.-Zamrugałam kilka razy, gdy zdałam sobie sprawę, że Luke usiadł na drugim końcu ławki. Odpowiedziałam milczeniem i upiłam trochę napoju z butelki.-Nie ocenia się książki po okładce, prawda? Ale gdybyś miała opisać Calum'a w pięciu określeniach, jak byś to zrobiła?
-Nie mogę powiedzieć, że nie jestem zaskoczona twoim pytaniem. Na prawdę nie umiem na nie odpowiedzieć. Ale może jeszcze trzy butelki później dam radę.-Blondyn zaśmiał się, odchylając głowę w tył.
-Po alkoholu jest łatwiej ubrać myśli w słowa, będąc szczerym, prawda?
-Tak myślę. Wydaje mi się, że człowiek jakby traci umiejętność kłamania.-Przyznaję, to co powiedziałam nie było ani trochę mądre, ale hej, na prawdę mnie zbił z tropu.


I talk a lot of shit,

When I'm drinkin' baby,

I'm known to go a little too fast
Don't mind all my friends,
I know they're all crazy,
But they're the only friends that I have.


-Taaa. Pod wpływem pierdolę same głupoty. Będąc trzeźwym, nawet bym nie nawiązał z tobą rozmowy.-Ktoś mi może wyjaśnić, czemu on jest taki... Tajemniczy/dziwny/skomplikowany?
-Nie wyglądasz na pijanego.
-A tak na prawdę jestem najebany jak cholera i nie pojmuję sposobu, w jaki jeszcze funkcjonuję, ale to jest fajne.-Może rzeczywiście jest pijany? Sądząc po jego dziwnym zachowaniu, tak.
-Chcesz mi powiedzieć, że upiłeś się piwem?-Zaśmiałam się, zerkając na niego kątem oka.
-A czy ktokolwiek powiedział, że przyjechałem tu trzeźwy?-Między nami zapanowała niezręczna cisza.
-Więc... Przyjaźnisz się z Ashtonem i Calumem, racja?-Podjęłam próbę podtrzymania rozmowy i, wow, to przyniosło efekty. Niebieskooki już otwierał usta, żeby się odezwać, gdy przerwał nam głos Ashtona.
-Hemmings, ty mała kurwo!-W naszym kierunku poleciała piłka od siatkówki. Oh tak, ich przyjaźń jest taka urocza. Ale faceci chyba tak mają. Dziewczyny też, ale tylko jak są prawdziwymi przyjaciółkami. Luke z zadziwiająco dobrym refleksem złapał piłkę i podrzucił się jedną ręką, a następnie uderzył w nią pięścią, gdy była w powietrzu. Przedmiot poleciał w stronę Ashtona i odbił się od jego głowy.
-Nie zwracaj na nich uwagi. Może i są pierdolnięci, ale to świetni przyjaciele.
-Hej! Rocznik '95 to najgorszy rocznik eveeeer!-Wrzasnął Calum w naszą stronę.
-Zamknij się, Hood!-Krzyknęliśmy w stronę Mulata jednocześnie i spojrzeliśmy na siebie zdziwieni.
-Myślałam, ze jesteś starszy.
-Też myślałem, że jesteś starsza.-Uniosłam brew ku górze, widząc, że nie do końca przemyślał swoją wypowiedź.-Ugh, to jest właśnie to gówno, które mówię po alkoholu. Miałem na myśli, że wyglądasz dojrzale jak na swój wiek i... Ey, czy ja wyglądam, jak typowy bad boy?
-Dopóki się nie uśmiechniesz, to tak.-Przyznałam zgodnie z prawdą. Co jak co, ale jego chłopięcy uśmiech nie pasował ani trochę do pierwszego wrażenia.
-Mam nadzieję, że lubisz ten typ facetów. Bo wiesz, jesteś na prawdę gorąca i myślę, że chyba zacznę cię podrywać tak na poważnie. Pieprzyć to, że masz chłopaka.
-Co?!-Pisnęłam zszokowana jego otwartością.
-Kurwa, o czy ja mówiłem przed chwilą? Zanim powiedziałaś 'co', mówiłem o czymś, ale za  cholerę nie pamiętam o czym. Mniejsza z tym. To... Ile masz lat?-Spojrzałam na niego w ten podejrzliwy sposób, ale on nic sobie z tego nie zrobił.
-Próbujesz udawać, że jesteś aż tak pijany? Jeżeli chcesz, mogę zapomnieć o tym, co mówiłeś. Poza tym, wiesz ile mam lat.
-Ja nie jestem pijany. Na prawdę? Ale mogłabyś powtórzyć? Wypadło mi z głowy.-Przyznam, że jego zachowanie przeraża mnie coraz bardziej.
-Dziewiętnaście.-Obserwowałam go niepewnie. Jego zachowanie było niepokojące.
-Czyli który rocznik?-Cholera, jeszcze minutę temu było z nim wszystko w porządku, a przynajmniej tak wyglądało.
-Brałeś coś? Nie wiem, narkotyki, leki psychotropowe?-Spytałam patrząc w jego oczy. Miał wyraźnie rozszerzone źrenice, ale równie dobrze to mogło być spowodowane ciemnościami, które panowały w okół. Blondyn odchylił głowę w tył i zaczął się śmiać.-Poczekaj tu chwilkę, dobrze? Tylko nigdzie nie odchodź. Ruszyłam w stronę basenu, dzwoniąc po taksówkę.
-Calum? Zamówiłam taksówkę dla Luke'a. Myślę, że nie jest w najlepszym stanie i powinien wracać.-Hood szybko wyskoczył z wody i ruszył w stronę blondyna. Uh la la, tyłeczek w mokrych, obcisłych spodniach. Stop. Mulat stanął przed przyjacielem i najzwyczajniej w świecie uderzył go w twarz z otwartej dłoni.
-Ty pizdo!-Wrzasnął Lucas oburzony zachowaniem chłopaka.
-Będzie żył.-Stwierdził Cal i po prostu ruszył w drogę powrotną.
-Poczekaj! Co mam z nim zrobić?
-Niech spierdala do domu. Najebał się, jego problem. Nikt nie będzie niańczył tego gówniarza.
-Świetnie. Dzięki za pomoc, ale poradzę sobie sama.-Mruknęłam do siebie.-Pora na ciebie kolego. Zaraz przyjedzie po ciebie taksówka. Tymczasem ja zniknę na moment.-Poinformowałam Hemmings'a i pobiegłam do Ashtona. Zapisałam sobie w telefonie adres mieszkania Luke'a i pobiegłam do domu, ciągnąc za sobą chłopaka. Wzięłam dwie małe kartki i długopis. Na jedną z nich przepisałam adres, a na drugiej napisałam swój numer telefonu i krótką wiadomość o treści 'Zadzwoń, jak tylko dojedziesz'. Chwyciłam portfel i wyprowadziłam Lucasa przed dom. Stanęliśmy pod ścianą w ciszy. Uniosłam wzrok na twarz chłopaka, gdy stanął przede mną. Podałam mu kartkę z moim numerem telefonu, a on przyjrzał się jej uważnie, po czym szeroko się uśmiechnął.
-Zadzwoń, jak tylko dojdziesz? To może dasz mi jakieś swoje nagie zdjęcie, żebym...
-Nie kończ. Tam pisze 'dojedziesz'.*-Urwałam, nie chcąc dalej o tym słuchać.
-Zobaczymy się jeszcze?-Spytał z delikatną nadzieją w głosie.
-Może.-Wzruszyłam ramionami, ale widząc jego uniesione brwi szybko dodałam-Pewnie tak.
-Właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałem. Więc...-Mój mózg ze znacznym opóźnieniem zarejestrował, że Luke stoi zdecydowanie zbyt blisko. Jego dłonie niespodziwanie znalazły się na moich biodrach. Delikatnie przycisnął mnie do ściany i pochylił w moim kierunku. Czubek jego nosa delikatnie dotknął mojego policzka, a następnie zarejestrowałam jego ciepły oddech przy moim uchu.
-Mogę Cię pocałować?-Spytał szeptem, a mnie zamurowało. Że co, proszę?
-Nie.-Wyjąkałam cichutko i nie brzmiało to zbyt asertywnie.
-No weź. Tylko ten jeden raz. Spodoba ci się to, zobaczysz. To nie będzie to samo co z Niallem, to będzie lepsze.-Niall. Kurwa, kurwa, kurwa! Myśl o Niallu, myśl o Niallu, myśl o waszym związku. Hemmings złożył delikatny pocałunek na mojej szczęce, a pode mną po prostu ugięły się kolana. Co z tobą, Vicky?!-Nikt się o tym nie dowie. To będzie nasz słodki sekret, kochanie.-Wymruczał do mojego ucha, delikatnie przygryzając jego płatek.
Nazwijcie mnie dziwką bo nie odepchnęłam go, gdy tylko się zbliżył za bardzo.
A teraz wyobraź sobie siebie w mojej sytuacji.
Wyobraź sobie, że ten gorący blondyn przyciska cię do ściany domu, w którym mieszkasz z przyjaciółmi i swoim chłopakiem, chcąc cię pocałować.


*Wiem, że po angielsku (a wiadomo, że skoro Luke i Vicky są w Londynie to mówią po aangielsku) to może nie mieć sensu, ale po polsku różnica między 'dojedziesz', a 'dojdziesz' (wiadomo o co chodzi, yeah?) to tylko jedna literka.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 7 "Pregnancy is not the end of the world"

Od autorki: Dzisiaj krótki rozdział. Zobaczyłam komentarz do rozdziału szóstego doadny wczoraj (Yayy dziękuję) i postanowiłam dopisać jeszcze trochę, żeby dodać. Co nie oznacza, że jestem z niego dumna. Cały rozdział jest nudny, a zakończenie nie trzyma w napięciu i nie zachęca raczwj do czytania ciągu dalszego, ale nie miałam pomysłu na inne zakończenie. Może następny rozdzział wyjdzie lepiej.
Do następnego <3


"Ciąża to nie jest koniec świata"
     Ostrożnie uniosłam jedną powiekę, bojąc się zbyt rażących promieni słonecznych. Z nieskrywaną ulgą stwierdziłam, że okno jest na północ, więc mogłam swobodnie otworzyć oczy. Rozejrzałam się po pokoju, szukając wzrokiem jakiejś koszulki. Żadnej nie znalazłam, gdyż wczoraj "zostawiliśmy" je w salonie.
-Śpisz?-Spytałam, chcąc upewnić się, że mogę przejść niezauważona do łazienki. Ostrożnie wstałam z łóżka i udałam się w wybrane miejsce. Cicho zamknęłam za sobą drzwi i uśmiechnęłam się, patrząc na dużą wannę z hydromasażem. Wczoraj nie miałam czasu na dłuższą kąpiel, więc z chęcią ją teraz wypróbuję. Odkręciłam kran, z którego popłynęła gorąca woda. Zanim się naleje, to trochę ostygnie, poza tym lubię gorące kąpiele. Owinęłam się prowizorycznie miękkim ręcznikiem i zaczęłam przyglądać się buteleczkom z zapachowymi olejkami do kąpieli. Muszę przyznać, że jak na domek w lesie, wyposażenie jest świetne. W końcu chwyciłam flakonik w dłoń i odkręciłam zakrętkę. Zaciągnęłam się zapachem pomarańczy i wlałam niewielką ilość do wody. Woń była wyjątkowo silna i rozniosła się po całym pomieszczeniu. Odstawiłam buteleczkę na miejsce i sięgnęłam po bezzapachowy płyn do kąpieli, którym posłużył mi tylko do wytworzenia piany.  Zadowolona z efektu końcowego wyłączyłam wodę i odwiesiłam ręcznik. Usiadłam w wannie i włączyłam hydromasaż. Oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy, relaksując się. Nie byłam bardzo obolała po swoim pierwszym razie, ale odczuwałam pewnego rodzaju dyskomfort. Zawsze powtarzałam, że poczekam z tym do ślubu, ale po wszystkim zdecydowanie uważam, że było warto złamać tą małą zasadę. W końcu raz się żyje (przyp. autorki: Albo : w końcu YOLO).
Na samo wspomnienie naszych ciał w idealnej synchronizacji oświetlanych co jakiś czas przez błyskawice na zewnątrz, robi mi się duszno. Wyłączyłam hydromasaż i kontynuowałam rozpamiętywanie tej nocy. Powinnam przestać o tym myśleć, tylko skupić się na relaksie.
     Gdy po jakiejś godzinie, woda prawie wystygła, a moje włosy były już umyte, stanęłam na zimnej podłodze i zaczęłam wycierać swoje ciało ręcznikiem. Po kolejnych kilkunastu minutach ogarniania się, wyszłam z łazienki i na palcach podeszłam do torby.
-Nie musisz się skradać.-Delikatnie podskoczyłam, nie spodziewając się usłyszenia delikatnie zachrypniętego głosu za sobą. Powoli odwróciłam się w jego stronę z uśmiechem na twarzy.
-Wystraszyłeś mnie.-Mruknęłam i przykucnęłam przy torbie. Wyciągnęłam z niej czystą bieliznę i wsunęłam na siebie majtki.
-Nie poszłaś się przebrać do łazienki?
-Masz coś przeciwko? W końcu i tak widziałeś mnie nago.-Zaśmiałam się, stając tyłem do chłopaka. Rzuciłam ręcznik na krzesło w kącie i szybko założyłam stanik.
-Lubię Cię taką. To znaczy, lubię Cię w każdym wydaniu, ale w tym najbardziej.-Powiedział nagle Niall.
-Taką roznegliżowaną?-Spytałam rozbawiona i wyjęłam z torby kwiecistą sukienkę.
-Odważną.-Poprawił mnie, obserwując, jak próbuję zasunąć zamek sukienki. Gdy wreszcie odniosłam sukces, skierowałam się w stronę drzwi.-Gdzie idziesz?
-Zrobić śniadanie i kawę.-Wzruszyłam ramionami i ruszyłam do kuchni. Nalałam wody do elektrycznego czajnika i uruchomiłam go. Wyjęłam z szafki dwa kubki i nasypałam do nich kawy.
-A nie możemy zamówić pizzy?-Spojrzałam w kierunku Nialla, który wyłonił się z sypialni z telefonem w dłoni, ale natychmiast odwróciłam wzrok marszcząc nos.
-Horan, jesteś obrzydliwy! Zamieniasz  się w Harry'ego? Idź się ubierz!-Pisnęłam zażenowana tą sytuacją. Niall zaśmiał się głośno, słyszałam zbliżające się kroki za sobą, więc zakryłam oczy dłonią i zacisnęłam powieki.
-Zachowujesz się jak dziewica.-Mruknął, dotykając mojego ramienia.
-To nie jest śmieszne. Wykorzystałeś fakt, że w nocy robiliśmy to, co robiliśmy.-Odpowiedziałam, otwierając jedno oko i odchodząc na drugi koniec pomieszczenia. Stanęłam przodem do ściany, opierając rękę na biodrze.
-Oh, przestań się wygłupiać. Przecież już mnie widziałaś bez ubrań! Ja ciebie z resztą też.-Powiedział, śmiejąc się z mojej reakcji.
-Ha, ha, ha. Przezabawne, doprawdy.-Wybełkotałam sarkastycznie, wywracając oczami.-To pójdziesz się ubrać, czy będę zmuszona cały czas stać z zamkniętymi oczami?-Spytałam zniecierpliwiona.
-Nie wiesz, co tracisz.-Prychnął, a jego kroki oddalały się, co oznaczało, że na prawdę wyszedł.
-Właśnie nic nie tracę, a mogłam stracić wzrok.-Mruknęłam żartobliwie pod nosem i podeszłam do blatu, żeby zalać kawę.
-Słyszałem! Mimo wszystko, słuch nadal mam świetny!-Krzyknął z sypialni. Zamieszałam łyżeczką napój i leniwym krokiem podreptałam na kanapę. Postanowiłam pooglądać telewizję, więc wcisnęłam czerwony guziczek na pilocie. Na ekranie pojawił się jakiś denny film przyrodniczy. Zaczęłam przeglądać kanały, popijając kawę. Słyszałam szum wody, co oznaczało, że Niall bierze prysznic. W końcu trafiłam na jakiś program muzyczny. Nuciłam pod nosem popularną w ostatnich czasach piosenkę Miley Cyrus. Zamoczyłam usta w kawie, ale szybko ją od siebie odsunęłam czując pieczenie na wargach. Odstawiłam kubek na stolik i wstałam z kanapy. Powolnym krokiem poszłam do sypialni, aby wziąć telefon z komody. Wróciłam na kanapę i odblokowałam ekran.
    Po wymienieniu kilku wiadomości z moim tatą usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam delikatnie głowę w stronę ubranego Nialla. Miał na sobie białą koszulkę, szara bluzę, która według mnie przypominała kurtkę i czarne spodnie, a jego włosy opadały mu na czoło.
-Zadowolona?-Spytał rzucając się na kanapę, dosłownie. Wzruszyłam ramionami i chwyciłam kubek z kawą w dłonie. Upiłam łyk i odsunęłam naczynie od ust, a po chwili Niall zabrał je z moich dłoni.-Bleh, jak możesz to pić? To jest gorzkie!-Skrzywił się oddając mi kubek.
-Mi smakuje. Nie każdy musi pić kawę z dwiema łyżeczkami cukru. Oh, powinniśmy wrócić do domu jutro przed południem. Muszę pomóc chłopakom w gotowaniu obiadu.
-Megan i Jeremy wracają?-Pokiwałam delikatnie głową.
-Yea, podobno mają dla wszystkich jakąś ważną informację.
-Może spodziewają się dziecka?-Rzucił farbowany blondyn z szerokim uśmiechem.
-Wolałabym, żeby to było coś innego.-Odpowiedziałam, idąc z pustym kubkiem do kuchni.
-Czemu? Dzieci są na prawdę urocze i mógłbym się nim opiekować. Domyślam się, że na własne dziecko nie mam co liczyć w najbliższym czasie, ale może...-Niall oparł się o framugę, patrząc na mnie z nadzieją. Wtedy coś mnie tchnęło.
-Niall?
-Hm?-Mruknął beztrosko chłopak, nadal się uśmiechając. Mi jednak wcale nie było do śmiechu.
-Czy ty... Um, wiesz... Ugh, używałeś prezerwatyw, prawda?-Spytałam z powagą w głosie. Horan wbił wzrok w podłogę i próbował ukryć uśmiech, który nie wróżył nic dobrego.-To nie jest śmieszne.
-No wiesz...-Zaczął, ale urwał i zaczął się bawić łyżeczką leżącą na blacie.
-O Boże... Tylko nie to, błagam. Wszystko tylko nie to.-Złapałam się za głowę i zaczęłam nerwowo chodzić po pomieszczeniu.-Nie teraz, to nie może się stać. Twoja kariera, marzenia... Tylko nie ciąża.
-Ciąża to nie jest koniec świata.-Stwierdził Niall. Zmierzyłam go wrogim spojrzeniem i zatrzymałam się.
-Czy ty wiesz, co to do cholery oznacza?! Nie zabezpieczyłeś się, a ja nie biorę żadnych tabletek! Jesteś nieodpowiedzialny! I ty chcesz być ojcem?! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z konsekwencji, jakie poniesiemy! Nie tylko my, ale też cały zespół. Niall, wszystko się zmieni! Będziemy musieli wziąć szybki ślub, zrezygnować z marzeń, kariery, znaleźć jakieś mieszkanie! To wszystko nas przerośnie, nie damy sobie rady...-Schowałam twarz w dłonie, załamana wizją macierzyństwa w najbliższym czasie. Nie byłam na to gotowa, jeszcze nie teraz. Oboje byliśmy na to zdecydowanie za młodzi.
-Gdybyś zatrzymała swój słowotok, pewnie byłbym w stanie ci powiedzieć, że się zabezpieczyłem. I nawet gdybyś zaszła w ciążę, to zrobiłbym wszystko, żebyście byli szczęśliwi. Ty i nasze dziecko.-Spojrzał na mnie zachowując poważny wyraz twarzy. Widziałam w jego oczach smutek i żal.Odetchnęłam z ulgą, ale poczułam silne poczucie winy.
-Przepraszam. Nie powinnam mówić tego, co powiedziałam. Ja tylko... Spanikowałam.-Wyznałam podchodząc bliżej chłopaka. Męczyły mnie wyrzuty sumienia, że tak na niego naskoczyłam i powiedziałam, a raczej wykrzyczałam, że jest nieodpowiedzialny. Nie podeszłam do niego wystarczająco blisko, żeby go przytulić, czy chociażby dotknąć. Oparłam się plecami o stół i wbiłam wzrok w podłogę.
-Taa... Ja na prawdę Cię kocham Victoria i myślę o NAS na poważnie. Jesteśmy razem już siedem miesięcy i jedenaście dni. Coraz częściej mam obawy, że tylko ja pragnę wspólnej przyszłości z tobą.
-Nie mów tak.
-Czemu? Cały czas tylko mi mówisz o mojej karierze, to jest twój jedyny argument. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Nigdy praca nie będzie dla mnie ważniejsza od rodziny, przyjaciół i miłości. Może gdybyś zaszła w ciążę, ukryłabyś to i uciekła, mówiąc, że tak będzie lepiej, hm? A może ty po prostu nie chcesz mieć ze mną dziecka,co?-Jego głos był wyprany z emocji, ale jego słowa mnie zabolały.
-Niall, kocham Cię, ale...
-Zawsze jest jakieś 'ale'. Myślałem, że teraz pozwolisz, żebyśmy zrobili wspólny krok w dorosłe życie. Jesteśmy dorośli, musimy podejmować dojrzałe decyzje, bez względu na okoliczności. Na prawdę chcę z tobą być. Chcę się tobą opiekować, być z tobą w każdej chwili i pokazać światu, jak bardzo się kochamy. Nie chcę 'miłości na pokaz', ale pragnę, żeby wszyscy wiedzieli, że jesteś już tylko moja. A ty tego nie ułatwiasz, zawsze widzisz tylko to złe strony i kontrargumenty.-Obserwowałam, jak Niall znika za ścianą, wstrzymując oddech. Czy On prawie ze mną... Zerwał? Nie, nie powiedział tego wprost.
Głupia, głupia, głupia. Boisz się życia.
Powinnam wziąć do serca jego słowa i starać się zrobić wszystko, żeby jego obawy zniknęły. On jest dla mnie wszystkim. Muszę to naprawić. Nie wiem jeszcze jak,, ale zrobię to. Zdecydowanym krokiem wyszłam z domku i spojrzałam na Nialla, króry siedział na skraju lasu, bawiąc się patykiem, jak małe dziecko. To było coś, co w nim kochałam. Jego czasem infantylne zachowanie było urocze. Wolnym krokiem podeszłam do niego i spojrzałam na ziemię przed nim. Właśnie kończył rysować na niej patykiem serduszko z literką 'V' w środku. Uśmiechnęłam się i schyliłam po mniejszy patyczek. Starannie kreśliłam kolejne litery układające się w 'Kocham Cię, Niall'. Delikatnie pochyliłam się w jego kierunku i złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku. Chłopak spojrzał na mnie z tą wyjątkową iskierką w oku i splótł nasze palce. Wstał z ziemi i wolną ręką otrzepał spodnie. Ruszył w stronę ławki, trzymając moją dłoń i delikatnie gładząc jej wierzch kciukiem.

Dobrze, że po każdej burzy wychodzi słońce.


piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 6 "My world"

Oczami Niall'a
 Zgasiłem silnik samochodu i wyjąłem kluczyki ze stacyjki.
-Nie cieszysz się? Jesteśmy na miejscu.-Poinformowałem i spojrzałem za okno. Ciche mruknięcie po mojej lewej stronie uświadomiło mi, że Vicky po prostu zasnęła znudzona drogą. Cicho wyskoczyłem z auta i obszedłem je dookoła. Otworzyłem drzwi pasażera i wsunąłem ręce pod jej kolana i plecy. Ostrożnie oddaliłem się w stronę przytulnego domku niosąc śpiącą Victorię.
Ludzie mówią, że świat jest wielki. Zabawne, ja Swój Cały Świat trzymam właśnie w ramionach.
Na moją twarz wstąpił szeroki uśmiech na tą myśl. Zwolniłem kroku w obawie o potknięcie na schodach. Stanąłem przed drzwiami i właśnie wtedy nadeszła chwila, w której popsułem tą romantyczną scenę. Mianowicie zapomniałem otworzyć ich z klucza, a teraz nie miałem takiej możliwości.
-Jesteś idiotą, Horan.-Mruknąłem sam do siebie i odchyliłem głowę w tył.
-Wreszcie się przyznałeś.-Cichy chichot przy moim uchu zdecydowanie poprawił mi humor.-Więc odstaw mnie i otwórz domek.-Stopy brunetki delikatnie stanęły na werandzie, a ona szybko poprawiła ubranie.
-Zostawiłem w samochodzie.-Stwierdziłem przeszukując kieszenie.-Chyba muszę po nie iść.
-Więc idź.-Victoria wzruszyła ramionami i zaczęła się rozglądać.
-Nie teraz.-Mruknąłem i przyparłem jej drobne ciało do drewnianej ściany.-Teraz muszę ci wynagrodzić męczącą podróż.
Oczami Victorii
Blondyn całował moją szyję, a jego dłonie znalazły się na moich biodrach. Odruchowo odchyliłam głowę w tył dając mu lepszy dostęp. Potraktował to jako zachętę do dalszych działań, więc zsunął dłonie na uda. Wydałam z siebie cichutki jęk, ale doskonale wiedziałam, że muszę znowu przerwać taką chwilę. Niall prawdopodobnie miał teraz ochotę się ze mną kochać, nie patrząc, gdzie jesteśmy.
-Niall, to nie jest najlepszy pomysł. Nie to miejsce i nie ten czas.-Delikatnie odsunęłam od siebie jego ciało. Widziałam w jego oczach pewnego rodzaju zawód.
-W porządku.-Pokiwał głową i odszedł w stronę samochodu. Nie ma mi tego za złe, prawda? To będzie mój pierwszy raz, więc chcę, żeby było wyjątkowo. Chyba każda dziewczyna marzy o romantycznej atmosferze. Blondyn otworzył przede mną drzwi, więc wkroczyłam do środka. Zatrzymałam się na środku pomieszczenia i obserwowałam ruchy Horana. W końcu oparł się o blat, a ja postanowiłam zagadać.
-Jesteś na mnie zły?-Wolnym krokiem zbliżyłam się w jego stronę.
-Za co?
-No nie wiem. Na razie nie mogę ci zaoferować nic więcej. Nic poza trzymaniem się za ręce, przytulaniem, całowaniem, jak jacyś nastolatkowie. Wróć. W tych czasach nawet piętnastolatki tracą dziewictwo. O to chodzi? O seks, który odwlekam w nieskończoność?-Spytałam smutnym głosem, na prawdę nie chciałam kłótni na ten temat.
-Nie. Jest okej.
-To dlaczego dziwnie się zachowujesz za każdym razem, gdy odmówię?-Tym pytaniem przyparłam go do muru. Wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie.
-Po prostu myślałem, że jesteśmy na wystarczającym poziomie w związku, żeby posunąć się trochę dalej.
-Nie wiedziałam, że w miłości są jakieś poziomy, jak w jakiejś grze. Zrobimy to, gdy oboje będziemy gotowi.
-Poczekam tyle, ile będziesz potrzebowała. Nie śpieszmy się, nie myśl o tym. Ja poczekam.-Zakomunikował stanowczym głosem i przytulił mnie, całując w czoło.
-Musisz po prostu zrozumieć, że jeszcze nie chcę tego robić. Może i mam dziewiętnaście lat, ale nigdy nie miałam czasu, by wydorośleć.
-Co masz na myśli?-Niall zmarszczył brwi i delikatnie się odsunął, aby móc przyglądać się mojej twarzy. Nigdy nie wtajemniczałam go w szczegóły swojego dzieciństwa. Nikogo w to nie wtajemniczałam. To był trudny czas dla mnie i dla mojej rodziny. Przyjaciele znali tylko skróconą wersję tego wszystkiego z pominięciem szczegółów.
-Idę wziąć prysznic. Jazda była wyjątkowo wyczerpująca.-Zmieniłam temat i skierowałam się do sypialni, skąd było przejście do łazienki. Zbliżał się wieczór, więc zza okna mogłam słyszeć dźwięki typowe dla nocnej pory. Zabrałam z torby ręczniki, czyste ubrania i bieliznę, a także wszelkie potrzebne rzeczy. Zamknęłam za sobą dębowe drzwi i pozbyłam się swoich ubrań. Weszłam do kabiny i odkręciłam wodę. Moje mięśnie zaczęły się rozluźniać pod jej wpływem. Kropelki spływały po moim ciele, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy powinnam opowiedzieć Niall'owi swoją historię jeszcze dziś, czy może poczekać. Im wcześniej ją pozna, tym lepiej, ale jest też prawdopodobieństwo, że to zepsuje nasz wyjazd. Biłam się z myślami podliczając plusy i minusy wstrzymania się od tego. Nalałam na dłoń trochę szamponu i wmasowałam go we włosy, tworząc pianę. Gwałtownie zacisnęłam powieki, gdy poczułam specyficzne pieczenie w prawym oku. Otarłam pianę z twarzy i spłukałam szampon z włosów. Nałożyłam na nie odżywkę, a następnie zaczęłam wcierać w ciało czekoladowy żel pod prysznic. Po skończonej czynności chwyciłam maszynkę do golenia i przystąpiłam do rutynowej czynności. Gdy się mieszka ze znajomymi i z chłopakiem, nie można tego zaniedbać. Przyznam, że jeszcze jak mieszkałam z rodzicami i nie planowałam wyjścia na miasto, po prostu sobie to odpuszczałam. To było skutkiem zwykłego lenistwa. Przez moje zamyślenie ostrze delikatnie przecięło moją skórę nad kolanem. I właśnie dlatego nienawidzę tego robić. A tak się cieszyłam, że udało mi się nie zrobić sobie krzywdy. Ostatnie pociągnięcie i moje szczęście poszło się jebać. Spłukałam pianę ze swojego ciała i odżywkę z włosów. Owinęłam się w ręcznik i stanęłam przed lustrem. Po pięciu minutach suszenia włosy były tylko wilgotne, więc ubrałam się i opuściłam zaparowane pomieszczenie. Wyjrzałam przez okno. Niall grał na gitarze przy ognisku, które pewnie rozpalił, gdy brałam prysznic. Zdecydowanym krokiem wyszłam na zewnątrz. Zajęłam miejsce obok, a delikatne dźwięki ustały.
-Nie jesteś zmęczony?-Blondyn odwrócił się w moją stronę i odłożył gitarę.
-Nie. Lubię ogniska. W ogóle lubię ogień. Jest taki uspokajający, prawda?-Znów wpatrywał się w płomień. Jasne iskierki unosiły się ku niebu, aby po chwili zgasnąć.
-Powinnam się bać? Jesteś piromanem, czy coś?-Zażartowałam, próbując rozluźnić atmosferę.
-Nie.-Odparł krótko, ale widziałam przebłysk uśmiechu na jego ustach.-Ale przyznaj, że jest w tym coś...
-Magicznego.-Dokończyłam jego myśl własnymi słowami. Zapanowała cisza, którą przerywały tylko dźwięki w okół nas.-Nigdy nie mówiłam zbyt wiele o swojej przeszłości. Ale skoro ja poznałam twoją historię, myślę, że ty zasługujesz no to, aby poznać w pełni moją. Pomyślałam, że dzisiaj jest dobry moment na tą rozmowę. Pozostaje tylko pytanie, czy chcesz.-Spojrzałam na niego pytająco. Odwrócił się twarzą do mnie i uniósł kącik ust ku górze.
-Nie mam nic przeciwko temu. Jeżeli uważasz to za słuszne, to czemu nie?-Wzięłam głęboki wdech, próbując w jakiś sensowny sposób zacząć tę historię.
-Przez pierwsze dziewięć lat moje życie było zwyczajne. Byłam jak każda dziewczynka w moim wieku. Ale od pewnego czasu mój ojciec zaczął zostawać dłużej w pracy, mogę śmiało powiedzieć, że popadł w pracoholizm. Gdy wracał do domu od razu chodził spać, więc większość czasu spędzałam z mamą. Kłócili się coraz częściej. W końcu te konflikty doprowadziły do tego, że mama spakowała nasze rzeczy i pojechałyśmy do babci. Tata znalazł w szafeczce nocnej badania, które wskazywały na to, że spodziewają się drugiego dziecka. To był już drugi miesiąc, ale nigdy nie było okazji, aby podzielić się tą informacją. Natychmiast zadzwonił do mamy. Zostawiła tą przeklętą komórkę na dole chociaż czekała na ważną wiadomość. Gdy zbiegała po schodach, potknęła się i spadła. Chyba nie muszę mówić co się stało z dzieckiem, ale to wydarzenie bardzo wszystkich do siebie zbliżyło. Tata wziął urlop i spędzał z nami więcej czasu. Pewnego dnia przyniósł po pracy do domu szczeniaka. Znalazł go na ulicy w drodze powrotnej. Mama nazwała ją Iggy. Była ważna dla naszej rodziny. Dwa lata później...-Przerwałam na chwilę, żeby wziąć głębszy oddech.
-Poczekaj chwilkę, okej?-Niall szybko pobiegł do domu, a po minucie wrócił z grubym kocem. Zasiadł na swoim poprzednim miejscu i rozłożył ramiona.-Chodź tutaj.-Ochoczo przysunęłam się bliżej i oparłam się plecami o chłopaka. On okrył nas kocem i oplótł swoimi ramionami moje ciało.-I co dalej?
-Dwa lata później był ten wypadek. Nie mogę uwierzyć, że zginęła na moich oczach. Tata najpierw się załamał, a potem zaczął oskarżać wszystkich w okół. Zaczęło się od kierowcy drugiego samochodu. Potem zrzucał całą winę na Iggy, która przebywała w klinice dla zwierząt, a mama wtedy jechała, aby ją odebrać. Po tym wydarzeniu tata postanowił oddać zwierzę w dobre ręce, aby nie przypominała mu o tragedii. Bez sensu, prawda? Zaczął obwiniać mnie za to, że sama nie poszłam po psa, tylko umówiłam się ze znajomymi, a potem stwierdził, że to jego wina, gdyż równie dobrze to on mógł to zrobić.  Gdy najgorsze minęło, a przynajmniej tak myślałam, postanowił przyłączyć się do śledztwa dotyczącego przyczyny wypadku. Były dość dziwne i trudne do zidentyfikowania, a policja musiała je poznać. W końcu oprócz mojej mamy zginęły dwie osoby. Jedna z nich nie zapięła pasów i wypadła przez przednią szybę, a druga wykrwawiła się. Tylko kierowca drugiego auta przeżył, ale resztę życia spędzi na wózku inwalidzkim. Byłam zmuszona dorastać bez wzorca. Zabrakło mi Jej, gdy najbardziej potrzebowałam od niej wsparcia. W końcu kto zrozumie dorastającą dziewczynę lepiej niż jej własna matka? Przyjaciele nie potrafili wyczuć moich uczuć, więc powoli zaczęłam ich tracić.
-To znaczy, że nigdy nimi nie byli.-Wtrącił Niall, a ja spojrzałam na niego.-Hej, nie płacz. Teraz masz mnie i całą resztę. Poza tym zawsze mogłaś liczyć na wsparcie taty, prawda?-Pokręciłam głową i odwróciłam wzrok.
-Znów dał się wciągnąć w wir pracy. Może chciał zająć się czymś innym, żeby nie myśleć o tym wszystkim? Ale nie wpadł na to, że ja też cierpię i go potrzebuję. Odstawiłam leki, czasem nawet nie miałam siły wstać z łóżka. Gdyby nie Naomi i awantura, którą mi zrobiła, nie wiem, czy bym mogła tu z tobą być.
-Ale jesteś i bardzo się z tego cieszę.-Lekko odwzajemniłam jego uśmiech.-Jesteś jak taka porcelanowa figurka: śliczna, wydajesz się być silna, ale jesteś krucha, delikatna i...-Zamyślił się próbując znaleźć odpowiednie słowo.
-Pusta? Wiesz, takie lalki są też puste.-Zażartowałam, siadając przodem do chłopaka.
-Tego nie brałem pod uwagę.-Zaśmiał się nerwowo. Widziałam zakłopotanie w jego oczach.
-Jak poznałeś resztę? Wiesz, Zayn'a i tak dalej.-Spytałam marszcząc brwi. Nigdy nikt nie wspominał o tym, jaki i kiedy się poznali. A to mogła być ciekawa historia, w końcu Horan mieszkał w Irlandii.
-Nie wiem. Aleee...-Wzruszył ramionami i przeciągnął ostatni wyraz.-Pamiętam nasz pierwszy pocałunek.

Patrzył w moje ciemne oczy. Z każdą sekundą byliśmy bliżej siebie. Zarówno ja, jak i On przysuwaliśmy się do siebie powoli. W końcu byliśmy na tyle blisko aby nasze wargi zetknęły się w nieśmiałym pocałunku. Oparłam się o barierkę. To było tak niezmiernie delikatne i zmysłowe. Nie jestem w stanie opisać tego słowami. Takie coś trzeba przeżyć samemu. Niby zwyczajny pocałunek,a jednak znaczy tak wiele. Pociągnęła delikatnie za kołnierzyk od Jego koszuli,aby pogłębić pocałunek. Teraz liczył się tylko On. Nic więcej. Tyle wystarczyło abym w tej chwili była szczęśliwa.

-Pamiętasz to? Myślałam, że byłeś tak pijany, żeby...
-Nie byłem pijany! Za to ty, bardzo.
-Cokolwiek.-Otuliłam się kocem i oparłam swoje ciało o Nialla.
[Ruth Lorenzo - Dancing In The Rain]
Obserwowałam radosne iskierki tańczące nad ogniskiem i wsłuchiwałam się w odgłosy nocy. Gałęzie drzew pod wpływem wiatru poruszały się delikatnie, czasem się o siebie ocierając i wydając przy tym dźwięk. Co jakiś czas pośród liści odzywał się jakiś ptak. Drewno w ognisku również wydawało z siebie cichutkie dźwięki. Delikatnie zadrżałam pod wpływem powiewu wiatru.
-Zimno Ci?-Spojrzałam na Nialla. Z zachwytem wpatrywałam się w Jego oczy rozświetlone przez blask ogniska. Powoli zaczął zbliżać swoją twarz. Gdy nasze twarze dzielił centymetr, niebo rozświetliła błyskawica.
-Chyba powinniśmy już wrócić do domku.-Stwierdziłam i wstałam z ławki. Złożyłam starannie koc, którym byliśmy okryci. Zaniosłam go do domku i położyłam na kanapie. Wyszłam jeszcze na dwór i spojrzałam w niebo. Srebrzysta tarcza księżyca ledwo się przedzierała przez ciemne chmury, które przysłoniły gwieździste niebo rozświetlane raz po raz przez błyskawice. Gdy poczułam na twarzy pierwsze krople deszczu, rozłożyłam ramiona na boki i zamknęłam oczy. Po chwili po moim ciele spływały liczne kropelki wody, mocząc moje ubrania. Już kompletnie zapomniałam, jaki to błogi stan. Stać i czuć, jak razem z wodą spływają wszystkie troski. Moje usta wygięły się w uśmiechu i uciekł z nich głośny śmiech. Zaczęłam obracać się w okół własnej osi i śmiać w najlepsze. W końcu zatrzymałam się próbując odzyskać równowagę. Spojrzałam na rozbawionego Nialla i nie wiele myśląc przyciągnęłam go do siebie. On też postanowił nie przejmować się pogodą. Jego dłoń na dolnej partii moich pleców zbliżyła moje ciało do niego. Splotłam ręce na jego karku, oparliśmy o siebie swoje czoła.
-Co powiesz na mały taniec w deszczu?-Spytał powoli obracając mnie w okół mojej osi.
-Nigdy nie tańczyłam zbyt wiele, ale odpowiem, że się zgadzam.-Chwycił mnie w talii i niespodziewanie uniósł do góry. Odchyliłam głowę w tył i rozłożyłam ramiona, gdy poczułam, że Niall powtarza moją czynność sprzed minuty ze mną na rękach. Gdy poczułam grunt pod stopami spojrzałam w Jego oczy.
-Kocham Cię.-Szepnęliśmy w tym samym czasie, co wywołało u nas delikatny uśmiech. Stykaliśmy się czołami, a nasze usta zbliżały się do siebie z każdą sekundą, jakby oddziaływała na nie jakaś siła. Każdy nasz gest był delikatny i ostrożny, jakby to był nasz pierwszy pocałunek. Jednak szybko przerodził się w bardziej namiętny. Oparłam dłonie na klatce piersiowej chłopaka, aby delikatnie pchnąć go w stronę domku. Szliśmy tak nie przerywając pocałunku nawet na chwilę, co było cholernie trudne. Gdy doszliśmy do trzech schodków, odsunęłam się na chwilę, aby Niall mógł bezpiecznie po nich wejść.
-Jestem gotowa.-Wyznałam korzystając z chwili przerwy. Mój oddech był znacznie przyśpieszony, przez brak świeżego tlenu podczas pocałunku.
-Jesteś...-Zatrzymał się z dłonią na klamce i spojrzał na mnie ostrożnie, jakby sprawdzał, czy sobie z niego nie żartuję.-Potem już nie będziesz miała wyjścia, a ja nie chcę cię zmuszać...-Zaczął szybko wyjaśniać.
-Do niczego mnie nie zmuszasz.-Ucięłam dyskusję i pchnęłam go do środka. Zatrzasnęłam za nami drzwi i znów złączyłam nasze usta. Poruszały się w tak niesamowicie zsynchronizowany sposób, jakby od zawsze były dla siebie stworzone. Moje plecy delikatnie uderzyły w drewnianą ścianę, ale byłam zajęta zdejmowaniem bluzy Nialla. Rzuciłam ją gdzieś w kąt, nie dbając o to, gdzie wyląduje. Zmierzaliśmy w kierunku przytulnej sypialni, obijając się o ściany i 'gubiąc' przy okazji swoje koszulki. Nasza wędrówka zakończyła się moim upadkiem na miękkie łóżko, a pocałunki Nialla na mojej szyi uświadomiły mi, że
jestem na dobrym miejscu, w odpowiednim czasie, z odpowiednią osobą.