wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 5 "Spaghetti"

      Otworzyłam drzwi i zatrzymałam się w pół kroku. Zszokowana skanowałam to, co działo się w pomieszczeniu. Udało mi się jedynie wydusić dwa słowa.-O cholera... 
Wpatrywałam się przez dłuższą chwilę w kawałek cegły leżący na podłodze i odłamki szkła w okół niego. Czyżby fanki One Direction znów wróciły do idei atakowania mnie? To na prawdę nie jest pierwszy raz, gdy zastaję wybitą szybę w swoim pokoju. Czy one nie zdają sobie sprawy z tego, że w ten sposób nie zdobędą sympatii chłopaków? To chyba najgorszy sposób okazywania swojej "dozgonnej miłości" do tego boysband'u. Weszłam w głąb pomieszczenia i dokładnie zbadałam zniszczenia. na szczęście skończyło się tylko na oknie. Jedna z "cudownych fanek" raz w ten sposób zniszczyła mi okno, lampę i lustro.  Nie obędzie się teraz bez okna antywłamaniowego.  Mój wzrok powędrował na biurko. Krew się we mnie zagotowała, gdy dostrzegłam, że jakiś mały odłamek trafił w ramkę ze zdjęciem. Szybko je chwyciłam i zbiegłam na dół. Wyłączyłam telewizor, a po pomieszczeniu rozległ się pomruk niezadowolenia.
-Czy możecie ogarnąć te swoje cholerne fanki?! To nie jest pierwszy raz i pewnie nie ostatni! Rzucają kamieniami w moje okno! Chcę wreszcie zacząć żyć normalnie! A to nie jest normalne!-Wykrzyczałam wymachując dłonią. Niall wstał z kanapy i spojrzał na ramkę, którą trzymałam w dłoni.
-Skarbie, przecież możemy wymienić ramkę.-Próbował się uśmiechnąć, ale spiorunowałam go wzrokiem.
-Nie rozumiesz, prawda? Jasne, że nie rozumiesz! Przecież wychowałeś się w szczęśliwej rodzinie, masz oboje rodziców, którzy mają się świetnie! Gówno wiesz.-Mruknęłam i wyszłam z pokoju. Czułam, jak łzy gromadzą mi się pod powiekami, więc zacisnęłam je i trzasnęłam drzwiami wyjściowymi. Gwałtownie wciągnęłam powietrze do płuc i pozwoliłam, aby moje policzki były wilgotne od łez. Jednak szybko je otarłam, gdy usłyszałam za sobą westchnięcie. Spojrzałam na Calum'a, który opierał się o drzwi.
-Nie słyszałam, jak wyszedłeś. Jesteś...
-Jak ninja? Wiem.-Z ust chłopaka uciekł cichy chichot, co wywołało u mnie mały uśmiech.-Będziemy z Ashton'em spadać. Myślę, że wystarczy mu na dziś alkoholu.-Stwierdził, a do naszych uszu dobiegł krzyk blondyna. Zaśmiałam się pod nosem i znów wbiłam wzrok w ziemię.
-Mogę?-Spytał nieśmiało chłopak patrząc na przedmiot w mojej dłoni.
-Tak.-Mruknęłam podając mu ramkę. Przez chwilę uważnie przyglądał się fotografii, a po chwili spojrzał na mnie.
-To twoja mama, prawda? Bardzo mi przykro, ale... Niall nie zrobił nic złego.
-On wiedział. Doskonale wiedział, jak wiele dla mnie znaczy ta ramka. Mam do niej sentyment. Dostałam ją od mamy na szesnaste urodziny, a niedługo potem...
-Rozumiem. Wiesz, to dziwne, ale też się czuję, jakbym nie miał rodziców.-Zmarszczyłam brwi oczekując kontynuacji.-Nieważne.
Posłał mi nerwowy uśmiech i podrzucił kluczykami od samochodu. Postanowiłam nie drążyć tematu i zmienić kierunek rozmowy.
-Twoje auto?
-Ashton'a. Niebieski Nissan Skyline R34. Najlepsze auto, jakie jeździ po tej planecie!-Uśmiechnęłam się widząc entuzjazm Calum'a, gdy zaczął opowiadać o zaletach tego samochodu. W końcu na schodach pojawił się chichoczący Irwin. Chwiejnym krokiem zszedł ze schodów i oparł się dłonią o ścianę.
-Cholera, zaraz zwymiotuję.-Wybełkotał głęboko oddychając.
-Twój samochód, ty w nim zwymiotujesz, ty w nim posprzątasz.-Podsumował Hood, pomagając koledze ruszyć z miejsca.
-Przekonałeś mnie. Wytrzymam do mieszkania. Tak myślę.-Blondyn ledwo trzymał się na nogach, więc Mulat miał problem z zachowaniem równowagi.
-Pomogę Ci.-Zaoferowałam się i przełożyłam drugą rękę Ashton'a przez swoje ramię.
-And we dance all night to the...-Zanucił chłopak pod nosem i znów zaczął się głośno śmiać. Było blisko upadku, ale w ostatniej chwili udało nam się wrócić do wygodnej pozycji.-To the...
-Best song ever.-Dokończyłam śmiejąc się z braku koordynacji naszej trójki.
-Właśnie.-Przytaknął blondyn i stanął o własnych siłach.-Dalej idę sam.-Zakomunikował unosząc dłoń w górę. Wybuchłam niepohamowanym śmiechem, gdy blondyn zaczął biec w stronę samochodu, potykając się o własne nogi.
-Czemu ja się zadaję z tym ćwokiem?-Calum pokręcił głową z dezaprobatą.-Ashton! To nie jest twój samochód cymbale!-Krzyknął Mulat i pobiegł w stronę blondyna, żeby zaprowadzić go do odpowiedniego auta.
-Powodzenia!-Krzyknęłam na pożegnanie i pomachałam w ich stronę.
-Do zobaczenia.-Hood posłał mi szeroki uśmiech i zniknął we wnętrzu auta. Wsunęłam dłoń do kieszeni i szybkim krokiem weszłam do domu. Spojrzałam na chłopców, którzy jeszcze o czymś rozmawiali.
-Przepraszam.-Powiedziałam szczerze błądząc wzrokiem po pomieszczeniu.
-W porządku. Miałaś prawo się wkurzyć, to naruszyło twoją prywatność i tak dalej.-Zayn uśmiechnął się ciepło.
-Ale nie musiałam na was krzyczeć przy waszych znajomych. Zachowałam się jak dzieciak.
-Widocznie za dużo przebywasz z Niall'em i udzieliło ci się jego zachowanie. Poza tym jesteś dzieciakiem. W końcu masz tylko te swoje marne dziewiętnaście lat, podczas gdy ja mam aż dwadzieścia cztery! Więc radzę Ci odzywać się do mnie z szacunkiem mały gnojku!-Skwitował Louis, a ja tylko się zaśmiałam i weszłam po schodach na górę. Pchnęłam drzwi swojego pokoju i ze zdziwieniem spojrzałam na chłopaka, który zbierał szkło z podłogi. Posłał mi krótkie spojrzenie i wrócił do swojego zajęcia. Powolnym krokiem zbliżyłam się do jego sylwetki i uprzednio odkładając ramkę na biurko, położyłam dłoń na plecach chłopaka.
-Mógłbyś na chwilę przestać i na mnie spojrzeć?-Spytałam niepewnie, ale odetchnęłam z ulgą, gdy Niall wyprostował się i stanął przede mną. Przez chwilę próbowałam ułożyć jakieś sensowne zdanie, ale w końcu odpuściłam i po prostu przytuliłam Niall'a.
-Dziękuję.-Mruknęłam zacieśniając uścisk.-Zmieniłeś moje życie na lepsze. Jesteś najlepszym, co mnie spotkało, spełnieniem moich marzeń, odzwierciedleniem wyobrażeń o szczęściu, wszystkim czego potrzebuję. Nie poradzę sobie bez Ciebie. Kocham Cię.-Wyszeptałam odchylając głowę, by spojrzeć w oczy chłopaka.
-Ja też. Potrzebuję Cię.-Wymruczał i delikatnie musnął moje czoło, a następnie zamknął mnie w objęciach. Zacisnęłam dłonie na jego koszuli i zaciągnęłam się zapachem perfum, które sama mu wybrałam dwa lata temu i od tego czasu ciągle kupuje ten sam zapach. To na prawdę słodkie, że zwracał uwagę na to, czy podobają mi się jego perfumy. To chyba dobrze, że liczy się z moim zdaniem, tak?
-Wiesz, że dzisiaj śpimy razem? I jutro i przez kilka następnych dni.-Zapytał z nutką flirtu w głosie i mogę przysiąc, że uśmiechnął się.
-I co w związku z tym? Przecież już nie raz razem spaliśmy.
-Cóż, moglibyśmy robić wiele ciekawszych rzeczy niż oglądanie filmu, słuchanie muzyki, czy rozmawianie.-Przeszły mnie ciarki, gdy jego ciepły oddech odbił się od skóry mojej szyi.-Co ty na to?
-Myślę, że to świetny pomysł.-Chłopak uśmiechnął się szeroko i zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi.
-Doprawdy?
-Tak. Uwielbiam czytać książki przed snem.-Odpowiedziałam z powagą.
-W takim razie chodźmy już do mojego... Czekaj, co?-Spojrzał na mnie marszcząc brwi.
-Powiedziałam, że uwielbiam czytać przed snem.-Powtórzyłam nieco wolniej.
-Czemu ty mi to robisz,co?-Spytał wywracając oczami.
-Co robię?
-Dobrze wiesz, o czym mówię.-Mruknął mi do ucha, a jego dłonie znalazły się pod moją koszulką. Pisnęłam cichutko, gdy Niall delikatnie przygryzł skórę na mojej szyi. Usłyszałam za uchem cichy chichot i delikatnie przymknęłam powieki. Poczułam, że zsuwa dłonie na mój tyłek i uda.
 Nawet nie zdążyłam zareagować, gdy wylądowaliśmy na łóżku Nialla. Z mojego gardła wydostał się nie kontrolowane mruknięcie. Chłopak napierał na mnie swoim ciałem i składał pocałunki na mojej szyi. Bez żadnych wątpliwości mogę stwierdzić, że Niall był bardzo napalony i, cóż, chyba nie muszę tłumaczyć, skąd to wiem.
-Podniecasz mnie...-Wymruczał cichutko maltretując skórę na mojej szyi.
-Zauważyłam.-Rzuciłam pośpiesznie między pomrukami rozkoszy. Kurwa, człowieku, przestań! Nialler zaśmiał się zwycięsko widząc moją reakcję na wszystko co robił. To był rozkaz. Przestań, proszę? Zmarszczyłam brwi, gdy do mich uszu dobiegł głośny huk.
-Co to było?-Spytałam podpierając się na łokciach. Niall był równie zdekoncentrowany. Powoli wstał i podszedł do drzwi. Uchylił je i rozejrzał się po korytarzu.
-Zaraz wracam.-Poinformował i zbiegł na dół. Przeczesałam włosy dłonią i wypuściłam powietrze z płuc. To wszystko może zabrnąć za daleko. W pokoju ponownie pojawił się chłopak z uroczym uśmiechem.
-Co jest?-Spytałam od razu zaciekawiona sytuacją.
-Louis i Eleanor. Lepiej się nie wtrącać.-Wzruszył ramionami i wrócił do swoich wcześniejszych działań.
-Niall, przestań.
-Czemu? Przecież oboje doskonale wiemy, że ci się to podoba. Mi z resztą też.
-Nie mogę, nie dzisiaj.-Jęknęłam zrezygnowana delikatnie odsuwając od siebie chłopaka. Przez chwilę patrzył się na mnie ze zdziwieniem na twarzy, ale po chwili wydał z siebie ciche warknięcie.
-Przeklęty okres.
-Dokładnie.-Pokiwałam głową i po krótkim namyśle zaczęłam poprawiać sobie poduszkę żeby móc wygodnie spać. To znaczy na pewno się nie wyśpię, jeżeli Niall się będzie rozpychał. Ale może dzisiaj zrobi mały wyjątek. Otuliłam się dokładnie kołdrą i pozwoliłam swoim powiekom opaść.


Poczułam delikatne szturchnięcie w ramie, więc delikatnie podniosłam głowę.
-Myślałem, że się nigdy nie obudzisz.-Harry wywrócił oczami i wziął głęboki wdech.
-Czego ty ode mnie chcesz o tak wczesnej porze? Idź spać.-Mruknęłam chowając głowę pod poduszkę.
-Według mojego zegarka jest po jedenastej.
-Czekaj. Co ty tutaj tak właściwie robisz?
-Próbuję Cię obudzić. Serio musiałaś się o to pytać? To takie oczywiste.
-Ale po co próbujesz mnie obudzić?-Próbowałam poznać powód wizyty Stylesa w pokoju Nialla.
-Ktoś musi zrobić obiad. A zostaliśmy w domu we czwórkę, więc Zayn odpada.
-To nie zmienia faktu, że wolałabym zobaczyć po obudzeniu się kogoś innego. Nie należysz do grona tych osób. Idź stąd.
-Nie. Musisz wstać czy chcesz, czy nie.
-Harry, lubię Cię, ale odczep się ode mnie.
-Aww, lubisz mnie!-Brunet dosłownie rzucił się na łóżko.
-Odsuń się.
-Czemu? Przecież mnie lubisz!
-Wkurzasz mnie, Hazz.
-No wstawaj głupku! Chcę spaghetti, teraz!-Zielonooki krzyczał mi do ucha.
-Wyjdź z tego pokoju. Chcę się porządnie wyspać.-Próbowałam zepchnąć Stylesa z łóżka, ale chyba każdy wie, że pokonanie go jest niemożliwe. Przynajmniej przeze mnie.
-Nie pozbędziesz się mnie tak szybko.-Mruknął rozbawiony i wsunął się pod kołdrę.
-Harry, już cię nie lubię! Idź stąd!-Nadal podejmowałam próby pozbycia się natrętnego bruneta.
-Skoro mnie nie lubisz, to tym bardziej tu zostanę. W końcu muszę cię trochę podenerwować.
-Już mnie zdenerwowałeś, więc zostaw mnie w spokoju. Jest weekend i mam was dosyć. Mam CIEBIE dosyć.
-Zostaję tu.
-Nie. Niall, zabierz go stąd!-Krzyknęłam widząc w progu chłopaka.
-Najpierw chcę spaghetti!-Chłopcy zaśmiali się widząc moje zirytowanie. Wstałam z łóżka i poszłam w kierunku drzwi.
-Pieprzcie się wszyscy. Wy i wasze spaghetti.-Warknęłam wychodząc z pokoju.
-Vicky! No nie obrażaj się na nas!-Usłyszałam za sobą głos Harry'ego.  Oh, od kiedy mu zależy na dobrym kontakcie ze mną.
-To nie ma sensu Hazz. Chwilę posiedzi sama i jej przejdzie. Znam ją.
-Wcale mi nie przejdzie. Nie będzie tak łatwo.
-Chcę mój obiad.
-Hazz, nie przeszkadzaj. Przykro mi, ale jesteś na prawdę bardzo przewidywalna i łatwa do rozgryzienia.-Niall wytłumaczył spokojnie, a ja przymrużyłam powieki.
-Doprawdy? Chodź Harry, zrobię spaghetti dla ciebie, Lou i dla siebie oczywiście. Tego się nie spodziewałeś Horan? Skoro umiesz przewidzieć każdy mój ruch, to sam sobie zrób obiad.-Powiedziałam dumnie, ciągnąc bruneta za rękaw.
-Ale jak to?-Pisnął zdezorientowany Niall i poszedł za nami.
-Normalnie. Life is brutal.-Wzruszyłam ramionami.
-Kto jest twoim chłopakiem? Ja czy Harry?
-Ty.
-Więc?
-Skoro jesteś wystarczająco dojrzały na związek, to znaczy, że poradzisz sobie ze zrobieniem obiadu. A spójrz na Styles'a. Jest taki bezbronny, uroczy, dziecinny i głupiutki. Zupełnie jak pięciolatek.-Podsumowałam wyjmując makaron z szafki.
-Ej!-Zielonooki oburzył się na ostatnie określenie.
-Cicho bądź, gramy w tej samej drużynie.
-Czyli mam rozumieć, że mnie już nie kochasz?-Odwróciłam się przodem do blatu tylko po to, żeby nie patrzeć na ten promienny uśmiech.
-Nie bierz mnie pod włos, Horan.
-To jak z tym obiadem?-Spytał obejmując mnie w pasie i oparł brodę na moim ramieniu.
-Nic się nie zmieniło.-Mruknęłam, ale wątpię, że mnie zrozumiał.
-No proszę.-Szepnął mi do ucha i delikatnie musnął ustami skórę mojej szyi.
-Pieprz się, Horan.-Warknęłam, ale wiedziałam, że zaraz wymięknę.
-Z tobą? Zawsze.-Odpowiedział pewny siebie i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej.
-Fuuuj! Ja tu nadal jestem, Niall! Nie potrafisz się zachować przy dziecku?
-Harry, wyjdź na chwilę. Mamy coś do załatwienia. Prawda?-Spytał sugerując mi odpowiedź.
-Hazz, nie rób tego. Nie słuchaj Nialla i zostań tu.
-Czuję się rozdarty. Louis!-Zaśmiałam się z satysfakcją, gdy blondyn warknął cicho pod nosem.
-Co się dzieje?-Do kuchni wbiegł rozkojarzony Tomlinson.-O nie, tylko nie to! Ja was bardzo proszę, nie tutaj. Możecie się obściskiwać wszędzie, ale nie w kuchni.
-Czyli nie wszędzie.
-Czepiasz się szczegółów, Harreh.
-Wiesz Lou, gdyby to ode mnie zależało, Horan byłby przykuty do łóżka albo związany. Cokolwiek.
-Nie musisz się z nami dzielić swoimi zwariowanymi fantazjami erotycznymi, Victorio.-Harry zaczął się śmiać, a Tommo uśmiechnął się przebiegle.
-Ta informacja z pewnością mi się przyda.-Wymruczał Niall do mojego ucha.
-Nie chodziło mi o to, ale miło wiedzieć, że wszystko kojarzycie z seksem. Tylko błagam nie zostawiajcie mnie samej z tym napaleńcem.
-Napaleńcem?-Prychnął blondyn i zaśmiał się kpiąco.
-Przyznaj, że zaraz będziesz miał w spodniach namiot.-Zaśmiałam się zwycięsko.
-Nie martw się, Vicky. To moja obecność tak na niego działa. Więc pilnuj go w nocy żeby mnie nie zgwałcił.-Wydusił przez śmiech Harry.
-Zaraz zrobię wam krzywdę!-Niall był już chyba trochę zirytowany, ale próbował zachować spokój.
-Mi też?-Uniosłam brew do góry i odwróciłam głowę w stronę blondyna.
Horan zachował niewzruszony wyraz twarz. Chwycił mnie za biodra, a po chwili byłam przewieszona przez ramię, jak jakiś worek ziemniaków. Straciłam orientację przez mało korzystną sytuację, ale po chwili znalazłam się na łóżku. Chłopak położył się koło mnie i objął mnie w biodrach.
-Nigdy bym Cię nie skrzywdził, Słonko.-Zapewnił i pocałował mnie delikatnie w brzuch, gdyż jego głowa znajdowała się na tej wysokości. Wtulił twarz w moją koszulkę od pidżamy i zamknął oczy.
-Nie wyspałeś się?-Spytałam zdziwiona.
-Nie mogłem usnąć.-Powiedział sennym głosem, a jego oddech znacznie się ustabilizował. Wyglądał niezwykle uroczo z poczochranymi włosami i lekko rozchylonymi ustami. Był takim bezbronnym, przerośniętym dzieckiem. Czasami trochę nieznośnym, ale kochanym. Cieszę się, że to właśnie jego pokochałam. Przynajmniej wiem, że dobrze ulokowałam uczucia.
-Trzymaj ręce przy sobie.-Mruknęłam, gdy poczułam jego dłoń na pośladku. Chłopak zaśmiał się, ale jego ręce pozostały w tym samym miejscu.
-Wiem, że to lubisz.
-Wcale nie! Poza tym, czy mógłbyś mnie wypuścić? Mam dość leżenia i jest mi niewygodnie.
-Musisz mnie przekonać.
-Nie byłeś może senny przed chwilą?
-Byłem. Czas przeszły.-Zaśmiał się z wyższością. Szturchnęłam jego ramie ze znudzenia. Powtórzyłam swoją czynność kilkakrotnie.-Przestaniesz mnie bić?-Spytał udając oburzonego moim zachowaniem.
-Przestanę.-Powiedziałam, ale kontynuowałam to, co zaczęłam. Chłopak otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale szybko mu przerwałam.-Czas przyszły.-Niall zamrugał kilka razy, jakby próbował przetworzyć w myślach moje słowa. Korzystając z jego dekoncentracji wstałam i przyglądałam się Horanowi z wyższością.
-Hey!-Pisnął rozczarowany moim poczynaniem.
-1:0 dla mnie!-Krzyknęłam skacząc po łóżku. Oczywiście starałam się uważać na chłopaka. Ale to tylko starania.-Twój mózg za wolno pracuje, panie Mullingar.
-Za wolno?-Uniósł brwi do góry, a kąciki jego ust drgnęły. W mojej głowie zapaliła się maleńka lampeczka, ale zbyt mała, aby przyciągnąć moją uwagę na dłużej. Zanim mój mózg zaczął przetwarzać informacje, blondyn chwycił moją nogę w kostce i jednym szarpnięciem sprawił, że opadłam na łóżko. Jednak upadłam za blisko krawędzi i już po chwili wylądowałam z wielkim hukiem na drewnianej posadzce. Charakterystyczny śmiech rozniósł się po domu.
-Dwa punkty dla ciebie, frajerze.-Mruknęłam masując kolano, które doświadczyło najsilniejszego zderzenia z posadzką.
-Tylko dwa? Taka akcja zasługuje na nagrodę! I zadośćuczynienie za twoje słowa też mi się należy.-Skrzyżował ramiona i wpatrywał się we mnie z przymrużonymi powiekami.
-I co się tak patrzysz?-Spytałam oceniając swoje obrażenia.
-Tak sobie pomyślałem...-Zaczął, ale nie dane mu było skończyć.
-Zagadam, może porucham. Cóż, jestem cała obolała bo ktoś, nawiasem mówiąc ty, zrzucił mnie z łóżka, więc nie.-Moja wypowiedź ociekała sarkazmem. Kończąc swoją wypowiedź, rzuciłam jakimś butem w blond czuprynę.
-Mała menda.-Mruknął pod nosem.
-Zamknij się, prostaku.
2 tygodnie później
-To jest niesprawiedliwe! Czemu tylko ja nie wiem, gdzie jedziemy?-Poprawiłam się w fotelu i spojrzałam na Niall'a oskarżycielsko.
-Bo to niespodzianka? I przestań się wiercić.-Nie oderwał wzroku od drogi, więc nie mogłam wyczytać nic z jego twarzy.
-Kiedy będziemy na miejscu?-Spytałam znudzona i zaczęłam się bawić materiałem swojej bluzki.
-Jak dojedziemy to ci powiem. Zajmij się czymś, idź spać, licz znaki drogowe, cokolwiek.
-Dwie godziny temu mówiłeś to samo.
-I jakie efekty?-Horan zaszczycił mnie swoim spojrzeniem delikatnie się uśmiechając.
-Minęliśmy już 239 znaków drogowych.-Mruknęłam zirytowana ignorując śmiech blondyna. 
Yeaa, zdecydowanie powinnam obawiać się tej całej niespodzianki.




wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 4 "Different language"

-Co znowu?!-Burknęła Cindy słysząc otwierane drzwi. Spojrzałam na Nią, a Ona widząc postać wchodzącą do biblioteki, zdębiała. Spojrzałam w tamtym kierunku. Uniosłam wysoko brwi widząc tam jedynie Lou.
-Idealny...-Szepnęła blondynka i opadła na krzesło obok. Ach tak, niebieskooki, wysoki brunet. Idealny mężczyzna według Cindy.
Kilka godzin później
Zsunęłam czarne baleriny i odwiesiłam płaszcz.
-Hej Vicky!-Niall uśmiechnął się szeroko i złożył delikatny pocałunek na moich wargach.
-Nareszcie w domu.-Jęknęłam i weszłam do kuchni.
-Cześć Młoda!-Krzyknął Louis posyłając mi uśmiech.
-Głośniej bo nie słyszałam. W końcu nie stoisz dwóch metrów ode mnie.-Zaśmiałam się sarkastycznie i upiłam łyk soku ze szklanki Liama.-Drinki w środku tygodnia?-Zapytałam czując pieczenie w gardle.
-Oh, to tylko drink.
-W proporcji pół na pół?
-Mhm.
-Chcesz?-Zapytał Harry wstając od stołu.-Znaczy drinka.
-Z chęcią. Jestem wykończona.
-Tooo... Wyjeżdżacie za dwa tygodnie, tak?-Styles podał mi szklankę z napojem.
-Co?-Zapytałam upijając łyk.
-Harry, zepsułeś niespodziankę.-Syknął Horan wiercąc się na krześle.
-Niall? Jaka niespodzianka?
-Za dwa tygodnie wyjeżdżamy na weekend.-Uśmiechnęłam się szeroko, słysząc te słowa.-We dwoje.
-Gdzie?
-Niespodzianka.-Blondyn mruknął tajemniczo.
-A ja wiem! Liam, Harry i Zayn też wiedzą! A ty nie!
-Lou? Myślę, że możemy zawrzeć pewnego rodzaju sojusz.
-Nie ma mowy, Młoda.
-Jeszcze zobaczymy. Mam całe dwa tygodnie.
-Ode mnie nigdy tego nie wyciągniesz.
-Bądźmy szczerzy, Tommo. Jesteś największą gadułą w zespole i to ty zdradzisz tą całą tajemnicę.-Zaśmiałam się i odstawiłam pustą szklankę do zmywarki.-Mam nadzieję, że zrobiliście kolację.
-Nie.-Odparł bez większego zainteresowania Zayn.
-Czemu?-Zapytałam przypominając sobie, że poprosiłam Ich o to.
-Sorry, ale Zi przed chwilą wrócił, a jeżeli chciałaś zastać dom w normalnym stanie, to nie mogliśmy nic ugotować. Mówię tutaj o spaleniu kuchni, czy coś.-Wybełkotał niewyraźnie Harry, który podpierał brodę ręką.
-To nie są mocne argumenty. Niall'owi to nie przeszkadzało w upieczeniu szarlotki z zakalcem.-Powiedziałam hamując śmiech.
-Przecież była dobra!-Oburzył się niebieskooki i skrzyżował ręce.
-Jak na pierwszy raz była dobra. Ale gdybym wróciła z pracy kilka minut później, pomogłaby tylko straż pożarna.
-Koniec tematu.-Urwał Niall i zaczął bawić się nożem leżącym na blacie.
-Coś się stało? Jesteście bardzo cicho i nie zachowujecie się, jak banda rozwrzeszczanych nastolatków. A to jest na prawdę dziwna rzecz. Coś w wytwórni?-Zadałam pierwsze pytanie, które mi się nasunęło. Chłopcy widocznie zmarkotnieli. Niall z wielką siłą uderzył czubkiem noża w deskę do krojenia, przez co ten utknął w niej, a ja patrzyłam przerażona na chłopaka.
-Przepraszam. Mogę Ci zrobić kanapki. Jak chcesz oczywiście.-Mruknął i odkaszlnął próbując wrócić do normalnego tonu, gdyż ten kipiał złością.
-Jeśli możesz, to z chęcią coś przekąszę. Będę na górze.-Odpowiedziałam i marszcząc brwi, poszłam do swojego pokoju. Skłamałabym, mówiąc, że ich zachowanie mnie nie zdziwiło. To, że Niall bez większego problemu wbił nóż w drewnianą deskę do krojenia warzyw, jest zastanawiające. Pomijając fakt, że ten nóż był tępy, gdyż Louis był na prawdę pozbawiony wyczucia przy krojeniu czegoś i wolał używać czegoś, co nie zagrażało utratą palca. Nie raz próbowaliśmy Mu tłumaczyć, że ostrze nie nadaje się do użytku, ale on pozostawał przy swoim.
Rzuciłam telefon na łóżko i wypuściłam powietrze z płuc. Postanowiłam wziąć prysznic, gdyż tylko to mogło mnie odprężyć po ciężkim dniu. A napięta atmosfera w domu nie sprzyjała temu. Postanowiłam za wszelką cenę dowiedzieć się, co jest nie tak.
Oczami Niall'a
Odprowadziłem brunetkę wzrokiem i spojrzałem na resztę.
-Wie, że coś jest nie tak.-Mruknął Zayn.
-Cholera, od początku mówiłem, żeby Jej o tym powiedzieć.-Spojrzałem na Lou i prychnąłem.
-I co? Mam podejść i powiedzieć "Hej kochanie. Nasz nowy meneger to tyran, przez którego musimy harować więcej niż kiedykolwiek, a jeżeli mu się narażę to zabroni mi związku z tobą."?
-Niall, nie przesadzaj. Jest źle, ale myślę, że jeżeli będziemy to ukrywać przed Victorią będzie jeszcze gorzej.
-Ja nie przesadzam, Harry. Siedzimy w tym gównie po uszy. Możemy tylko czekać na powrót Paula. Nic więcej. No i oczywiście nagrywać dwie płyty jednocześnie.
-Może nie jest kolorowo, ale wyjdziemy z tego. Wychodziliśmy z gorszego bagna, więc z tym też damy sobie radę.
-Musimy być realistami, Zi.-Zaczął Liam, patrząc się przed siebie.-Na razie musimy być posłuszni. Pozwólmy pomyśleć Peter'owi, że ma nad nami pełną kontrolę. Mam plan.
-Jaki?-Zapytał ze skupieniem Harry.
-Jest trochę drastyczny i wymagający poświęcenia, ale damy radę. Musimy.-Ufaliśmy Liam'owi i wiedzieliśmy, że nie zrobi nic głupiego. Ciszę przerwał dzwonek do drzwi. Spojrzałem zdziwiony na chłopaków.
-Pójdź po Victorię.-Polecił Harry wstając z krzesła.
-Po co?
-Chyba nie będzie siedziała na górze, podczas gdy my będziemy oglądać mecz z Ashton'em i jego kumplami.
-To już dzisiaj?-Szerzej otworzyłem oczy przypominając sobie o spotkaniu.
-Chyba nie zapomniałeś, prawda?-Zaśmiał się Hazz i poszedł otworzyć drzwi. Ja natomiast pobiegłem na górę i zapukałem w białe drzwi. Nie słysząc odpowiedzi delikatnie je uchyliłem. W tej samej chwili z łazienki wyłoniła się dziewczyna. Uśmiechnęła się delikatnie i poprawiła swoją luźną koszulkę. Oparłem się o framugę i wsunąłem dłonie w kieszenie. Przyglądałem się jej, podczas gdy ona szukała czegoś w szafce. Miała na sobie zwykłe, czarne legginsy, w których jej nogi wydawały się być jeszcze dłuższe niż zwykle, a także zbyt dużą koszulkę z nadrukiem nazwy zespołu AC/DC. Mokre włosy dodawały jej uroku, przez co miałem ochotę robić z nią to tu i teraz. Ale nie osądzajcie mnie. Widok mojej seksownej dziewczyny na prawdę przyprawiał mnie o przyjemne dreszcze.
-Mamy mały problem.-Powiedziałem i przygryzłem wargę, nie mogąc się już powstrzymać.
-Jaki?-Zmarszczyła brwi, ale nadal zawzięcie przeszukiwała szuflady.-Niall, gdzie odłożyłeś mój notes? Wiesz, o który mi chodzi.
-Chyba jest w szufladzie niżej. A wracając do tematu. Mamy gości, a ja chciałbym teraz zrobić z tobą tyle ciekawych rzeczy.
-Kogo?-Zapytała ignorując drugą część zdania i skupiając swój wzrok na mojej twarzy.
-Nie znasz ich, ale teraz możesz to nadrobić.
-Zejdę za jakieś dziesięć minut. Muszę ogarnąć włosy.-Poinformowała mnie i wskazała dłonią na suszarkę do włosów. Pokiwałem głową i zbiegłem na dół.
Oczami Victorii
Odłączyłam suszarkę od prądu i ostatni raz poprawiłam włosy. Nie miałam ochoty robić jakiegokolwiek makijażu. W końcu to tylko znajomi chłopaków, prawda? Wcale nie miałam ochoty na spotkania towarzyskie. Byłam zmęczona i mogłabym usnąć, gdybym tylko zamknęła oczy na kilka sekund. Wsunęłam na stopy swoje kapcie i powoli zeszłam na dół. Wcale nie zdziwił mnie widok Niall'a krzyczącego do telewizora, na którego ekranie była zieleń. Dużo zieleni. Znowu oglądają mecz? Przecież to jest nudne! Ale co kto woli. Stałam przez chwilę na schodach i obserwowałam zachowanie siedmiu chłopców. Tak, chłopców. Mężczyznami nie mogłam ich nazwać widząc ich zachowanie.Zaśmiałam się w duchu i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i zaczęłam przeglądać jej zawartość.
-Wiedziałem!-Podskoczyłam w miejscu, słysząc za sobą piskliwy krzyk.-Calum! Wiedziałem, że mieszkają z dziewczyną! To nie możliwe, żeby ta piątka ćwoków zachowała taki porządek.-Do kuchni wbiegł, jak można się domyślić, Calum. I stałam tam, jak ta idiotka opierając się o lodówkę i słuchając głośnego śmiechu blondyna.-A tak w ogóle, jestem Ashton.-Chłopak nagle przybrał formalny ton, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja ją nieśmiało uścisnęłam.
-W bibliotece nie wyglądałaś na przyjaciółkę One Direction.-Calum przechylił głowę w bok.
-Czemu wy się znacie, co?-Krzyknął Ashton, patrząc na swojego kolegę. Kto mu dał alkohol?
-Gdybyś spędzał czas ze swoimi starymi przyjaciółmi, też byście się znali. Ale nie, ty wolałeś siedzieć w domu i czekać na telefon od jakiejś laski z Polski. Ciekawe, czy jest chociaż tego warta. Jak nie, to osobiście skopie jej tyłek za twój stracony czas.
-Hey, masz coś do Polski?-Zapytałam krzyżując ramiona.-Dla twojej informacji jestem w połowie Polką.-Blondyn uśmiechnął się, ukazując urocze dołeczki w policzkach i pokazywał palcem wskazującym raz na mnie, a raz w stronę salonu.
-Harry!-Krzyknął w końcu, w skutek czego w pomieszczeniu pojawił się cały zespół.-Cholera, nie mówiłeś, że mieszkacie z tak zajebistą dziewczyną i to jeszcze z Polką!-Krzyknął ponownie wyrzucając ręce w powietrze. Muszę przyznać, że Ashton był zabawną osobą, cokolwiek by nie zrobił. Mógł nawet stać nie ruchomo, a jego osoba nadal mnie śmieszyła. Niall zaśmiał się głośno i podszedł do mnie przytulając od tyłu.- I na dodatek jest dziewczyną Horana! Czemu ja cię nie poznałem od razu? Widziałem twoje zdjęcia w internecie! Cholera, Niall! Jak ty to robisz? Nie dość, że twoja dziewczyna jest urocza to na dodatek jest Słowianką!-Zaśmiałam się widząc minę Ashton'a.
-Ash? Może zaprosisz swoją przyjaciółkę do Londynu? Jeżeli też jest Polką, to na pewno jest świetna.
-Mówiłem to od początku, Cal. Zapomniałbym.-Zwrócił się do mnie.-Nie przejmuj się zainteresowaniem Hood'a. Odkąd zobaczył to wideo do piosenki We are Slavic* ma kota na punkcie Słowianek.
-Nie tylko ja! Niall jak widać też. A o Luke'u już nie wspomnę.-Oburzył się Mulat i podniósł dłonie w geście obronnym.
-Dobra, macie coś mocniejszego, z procentem? Nie zniosę towarzystwa Waszej siódemki na trzeźwo.
-Mówi zupełnie jak Luke! Tylko że Lukey mówi tak o naszej dwójce.
-Jak widać mam mocniejsze nerwy, Ashton.-Blondyn znowu zaczął się śmiać słysząc moje słowa. Ma irytujący śmiech. Współczuję osobie, która będzie musiała go znosić całą dobę. Całą grupą poszliśmy do salonu. Usiadłam tuż koło Niall'a i oparłam głowę na Jego ramieniu. Nawet nie zauważyłam, jak moje oczy, mimo krzyków i śmiechów, zaczynają opadać. Nagle poczułam mocne szarpnięcie i gwałtownie otworzyłam oczy. Spojrzałam na uradowanego Irwin'a i w myślach zaczęłam okładać go pięściami. Za to, że mnie obudził.
-Coś się stało?-Zapytałam próbując być miła.
-Nic. Po prostu się biłem z Niall'em i tak jakoś wyszło, że byłaś między nami i przez przypadek cię szarpnąłem.-Wzruszył ramionami i znów zaczął walkę z Horanem.
-Możecie się bić do woli. Ja idę na górę, ale najpierw się przewietrzę.-Mruknęłam i wstałam z kanapy. Otuliłam ramiona bluzą i wyszłam przed dom. Usiadłam na schodku i podsunęłam kolana pod brodę. Usłyszałam otwieranie drzwi, więc spojrzałam w tamtą stronę. Uśmiechnęłam się delikatnie w stronę Calum'a odpalającego papierosa. Zajął miejsce koło mnie i wypuścił dym z ust.
-Jak tak w ogóle wrócicie do domu?-Zapytałam nie widząc żadnego auta w pobliżu.
-Masz już nas dosyć?-Zaśmiał się cicho i strząsnął popiół do popielniczki.
-Nie. Tak po prostu pytam. Ktoś po was przyjedzie, czy któryś z was prowadzi?
-Dzisiaj nie piję, więc wracamy samodzielnie.-Pokiwałam głową obserwując pustą ulicę przed domem.-Hey, słyszałem, że kiedyś jeździłaś na motocyklu.
-Jeździłam.-Potwierdziłam akcentując czas przeszły swojej wypowiedzi. -Ale mój skarb nadal się kurzy w garażu.-Mruknęłam spoglądając na Mulata.
-Jaki?-Spytał z zaciekawieniem dopalając papierosa.
-Czarna Yamaha Tzr. Chcesz zobaczyć?-Spytałam kiwając głową w stronę garażu. Calum ochoczo pokiwał głową i wstał z miejsca podając mi rękę. Chwyciłam ją i również stanęłam na prostych nogach. Wolnym krokiem podeszłam do dużych, blaszanych drzwi i nacisnęłam klamkę mniejszych drzwi obok. Zapaliłam światło i weszłam do środka. Moim oczom ukazało się pięć samochodów. Tak, nasz garaż był olbrzymi, ale to dlatego, że chłopcy poczuli potrzebę posiadania osobnych samochodów. Przynajmniej jak jeżdżą do studia kilka dni pod rząd, to prawie codziennie innym autem. Zwinnie je ominęłam i dostałam się do najbardziej oddalonego zakątka garażu.Pociągnęłam za róg zakurzonego materiału i zrzuciłam go na posadzkę.
-Wow. Nie mogę sobie wyobrazić tak kruchej osoby jak ty na tym sprzęcie.-Wyszeptał pełen podziwu.
-Ey, wcale nie jestem jakąś kruchą istotką! Mam swój charakter.
-Ale rzadko się spotyka dziewczynę na motocyklu. Nawet jeżeli jakaś wsiądzie, to jeździ beznadziejnie.
-Licz się ze słowami. Jestem w tym lepsza niż ci się wydaje.
-Chętnie się przekonam. Co powiesz na mały wyścig?-Uśmiechnął się chytrze, a ja delikatnie pokręciłam głową.-Tchórzysz?
-Skończyłam z tym.
-Z tym się nie da skończyć.
-Nie jeździłam przez jakieś pół roku.- Mruknęłam przejeżdżając dłonią po maszynie.
-Czas najwyższy nadrobić stracony czas.
-Nie mogę. Nie wiem, czy chcę.-Odparłam smutno okrywając maszynę materiałem.
-Zawsze możesz spróbować. Jakbyś jednak zmieniła zdanie, jestem otwarty na propozycje. Możemy z Ashton'em nawet ci pomóc w powrocie do formy.
-Dzięki za propozycje. Zastanowię się. Poza tym jest jeszcze jedna, znacząca przeszkoda.-Zaczęłam z uśmiechem i schowałam ręce w kieszenie bluzy.
-Niech zgadnę. Horan?-Zaśmiał się Mulat wychodząc z garażu, a ja tylko pokiwałam głową.-Potrzebujesz wolności.
-Próbujesz mnie zdemoralizować?-Spytałam z rozbawieniem zamykając drzwi za sobą i odgarniając włosy z twarzy. Calum zatrzymał się przed schodami i odwrócił się w moją stronę.
-Wiem, że może nie znamy się zbyt długo, ale mam pytanie.-Kiwnęłam głową czekając na kontynuację.-Jak jest między tobą i Niall'em? To znaczy, czy na prawdę jest tak kolorowo i cudownie, jak pokazują media? Tylko szczerze.
-Chcesz szczerości? Powiem Ci. Chcesz znać najciemniejszą stronę naszego związku?-Hood zmarszczył brwi z zainteresowaniem.-Najgorsze jest to, że często mówimy w dwóch różnych językach. Ja po polsku, on po hiszpańsku. I żadne z nas nie wie, o co chodzi.
-I to jest wasz największy problem?
-Nic nie przebije rozłąki i niestandardowych godzin pracy chłopaków.-Dodałam smutno i wbiłam wzrok w ziemię. Czarnowłosy zamilkł i rozglądał się po otoczeniu.
-Ładnie tu.-Mruknął z podziwem i pokiwał głową z uznaniem.-Idziesz do domu?-Zapytał wskazując na drzwi.
-Nie, jeszcze chwile posiedzę.
-Jestem pewien, że przetrwacie wszystkie próby czasu. Jesteście tego warci.
-Dzięki.-Uśmiechnęłam się słabo patrząc, jak Calum znika za drzwiami. Stałam przez chwilę przy schodach, a potem powolnym krokiem weszłam po schodach. Otworzyłam drzwi i powoli weszłam do środka. Oczy same mi się zamykały, więc nie zdziwiłam się, gdy się potknęłam, a grawitacja okazała się silniejsza. Z hukiem runęłam na podłogę. Wstając zaczęłam wyliczać wszelkie znane mi przekleństwa po polsku. Otrzepałam ubranie i zdeterminowanym krokiem ruszyłam w stronę salonu, skąd chłopcy przyglądali się całej sytuacji.
-Cokolwiek ona mówiła i jakikolwiek to był język, chcę się go nauczyć bo w jej wykonaniu brzmi seksownie.-Wypalił Irwin, a Niall natychmiast zareagował uderzając go w ramię.
-Recuerde, esta es mi novia.**-Przewróciłam oczami, co robiłam zawsze, gdy Horan używał hiszpańskiego. Oh, to zabawne, ponieważ tylko on z całego towarzystwa znał ten język.
-Pero eso no cambia el hecho de que sonaba sensual.***-Odezwał się Calum, a ja szerzej otworzyłam oczy.-No sólo Niall habla español.****
-Błagam, skończcie rozmawiać po hiszpańsku. Victoria zaraz zacznie pieprzyć po polsku i to będzie już chora sytuacja.-Jęknął zirytowany Louis, a Harry mu przytaknął.
-Idę już spać. Jestem totalnie wykończona.-Mruknęłam i poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i zatrzymałam się w pół kroku. Zszokowana skanowałam to, co działo się w pomieszczeniu. Udało mi się jedynie wydusić dwa słowa.-O cholera...





*We are Slavic - czyli My Słowianie
**Recuerde, esta es mi novia. [hiszpański] - Pamiętaj, że to moja dziewczyna.
***Pero eso no cambia el hecho de que sonaba sensual. [hiszpański] - Ale to nie zmienia faktu, że to brzmiało zmysłowo.
****No sólo Niall habla español. [hiszpański] - Nie tylko Niall zna hiszpański.