piątek, 16 maja 2014

Prolog

   Nie łatwo jest koncertować na całym świecie, udzielać wywiadów, pisać i nagrywać piosenki, kręcić teledyski do nich i jeszcze znaleźć czas na życie prywatne. Jednak jeżeli jest ktoś, kto sprawia, że każdego dnia budzisz się z uśmiechem i odliczasz minuty do spotkania czy chociaż rozmowy wszystko staje się łatwiejsze. Koncerty przestają być męczące, wywiady są ciekawsze, w głowie jest milion pomysłów, a czas wolny zawsze się znajdzie.

   Niall Horan, członek najsławniejszego boysband'u, każdego dnia budzi się z uśmiechem na ustach i wręcz promienieje radością. Nawet gdy jest w trasie i śpi przez godzinę jest pełny energii, bo wie, że z każdą sekundą zbliża się spotkanie z Nią. To Ona daje mu siłę na kolejny dzień. To Jej uśmiech sprawia, że wszystko w okół staje się lepsze. Gdy właśnie Ona jest smutna, On szuka wszelkiego sposobu by Jej pomóc i to Ona jest Jego powodem do życia.

   Victoria Justice, niepozorna dziewiętnastolatka, wie, że ma dla kogo żyć. Gdy On jest setki, a nawet tysiące kilometrów od Niej słucha Jego głosu, a wtedy Jej dzień jest pogodny mimo deszczu na zewnątrz. Ostatnie myśli przed snem krążą w okół Nialla, który dzwoni do Niej chociażby po to, by życzyć Jej słodkich snów. Gdy widzi iskierki w Jego oczach uśmiecha się, nawet gdyby próbowała zachować kamienną twarz. Ufa Mu bezgranicznie. Wie, że odległość nic nie zmieni i gdy zadzwoni pod dobrze znany numer usłyszy radosne "Cześć" wypowiedziane przez Niego. Sama myśl o Nim wywołuje u Niej uśmiech, nie mówiąc już o najdrobniejszym geście, takim jak uśmiech specjalnie dla Niej.

   Niall splótł Ich dłonie, a Jego uśmiech automatycznie się powiększył.
-O czym myślisz?-Zapytała Vicky siadając po turecku, nie puszczając Jego dłoni. Chłopak poprawił się na łóżku podkładając drugą rękę pod głowę. Zwykłe leżenie lub siedzenie koło siebie i milczenie było dla Nich dobrą formą spędzania wolnego czasu.
-O Nas.
-Tak? A dokładniej?-Spojrzała na Nialla z zaciekawieniem.
-O przyszłości. Ty w pięknej białej sukni, ja w eleganckim garniturze, goście elegancko ubrani, wszędzie kwiaty i świece, a za nami świadkowie...
-Ey, nie rozpędzasz się trochę?
-Poczekaj, jeszcze nie skończyłem. Potem Ty z lekko zaokrąglonym brzuchem siedząca w altanie w ogrodzie przydomowym w otoczeniu wonnych kwiatów i głaskająca kota. A ja bawiący się ze Skylar na kocu na trawniku. No i oczywiście pies wylegujący się w cieniu.
-Skylar?
-No tak. Nasza córka.
-Hmm, nie myślisz, że trochę za daleko brniesz w swoich planach? No wiesz, do tego czasu może się wydarzyć wszystko. Oczywiście chcę żeby nas związek przetrwał, ale... Niall, My nie jesteśmy nawet zaręczeni, a Ty już wybrałeś płeć i imię pierwszego dziecka.
-A chcesz żebyśmy byli zaręczeni?-Zapytał Niall podpierając się na łokciu. Brunetka zaczęła się głośno śmiać.-Pytam poważnie.-Victoria natychmiast spoważniała i spojrzała na Nialla.
-Ty masz karierę...
-Skarbie, dla Ciebie mogę skończyć z muzyką. A wiesz czemu? Bo szaleję za Tobą i Cię kocham.
-A ja z tego samego powodu nie pozwolę, żebyś zmarnował swój talent.-Zaprotestowała Victoria. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko i przyciągnął dziewczynę do siebie kładąc Ją z powrotem na łóżku. Sam zaś pochylił się nad Nią składając pocałunek na Jej ustach, a następnie na szyi.-O nie,Kochanieńki. Tak się nie bawimy. Nie ładnie tak się podlizywać gadkami o pięknej przyszłości, wiesz?-Zaśmiała się wstając z łóżka i idąc do drzwi.
-Gdzie się wybierasz?
-Śniadanie się samo nie zrobi.
-Samo nie, ale pewna piękna pani może je zrobić.
-No niby kto?
-Ty.-Powiedział krótko z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Never in your wildest dreams.-Odpowiedziała śpiewając urywek piosenki One Direction - Best Song Ever. Niall  zaśmiał się pod nosem. Denerwowało Go, gdy odpowiadała mu w taki sposób, a jednocześnie Ją za to kochał. Brunetka wyszła z pokoju Nialla i zbiegła po schodach nucąc BSE. Horan ospale wstał z łóżka i powolnym krokiem skierował się do kuchni skąd dało się słyszeć muzykę. Przy blacie stała Victoria prawdopodobnie robiąc sobie śniadanie.
-Pięknie pachnie.-Wyszeptał Jej wprost do ucha. Dziewczyna pisnęła i podskoczyła w miejscu. -Oszalałeś? Trzymałam w ręku nóż. Mogło coś się stać! -Ale się nie stało.-Odpowiedział spokojnie odwracając Vicky w swoją stronę. Delikatnie pochylił się nad Nią, ale Ona odwróciła twarz. Blondyn zaśmiał się cicho i lekko chwycił podbródek Victorii odwracając Jej twarz w swoją stronę. Złożył delikatny pocałunek na Jej ustach. Brunetka wysunęła się z Jego uścisku i otworzyła lodówkę wyjmując z niej warzywa na kanapki. -Pomożesz mi czy nie?- Zapytała nieprzerywając krojenia ogórka. Blondyn posłusznie zabrał się do pracy. Po ukończeniu przygotowania śniadania, Justice nalała sobie kawy do kubka i ruszyła z nim do stołu. Niespodziewanie wpadła na Nialla wylewając na Niego gorący napój. Chłopak pisnął i pośpiesznie zdjął z siebie koszulkę rzucając ją na podłogę. -Przepraszam.-Wydusiła z siebie brunetka próbując się nie zaśmiać. -Zwykłe "przepraszam" nie wystarczy, Kochana. -Bardzo przepraszam. -Mało.-Dziewczyna podeszła do Nialla i mocno go przytuliła. -Przepraszam tak bardzo, bardzo! -Ej ej ej, kim ja jestem? -Niall James Horan, lat 22, urodzony w Mullingar, członek One Direction... -I? -Syn Maury i Bobby'ego...
-I Twój? -Nie jesteś moim synem, Ska...-Urwała drażniąc się z blondynem. -No dokończ. -Ja już skończyłam. -Kocieee, przestań mnie drażnić!-Powiedział cichutko pochylając się nad twarzą dziewczyny. -Przepraszam...Skarbie.-Powiedziała z uśmiechem składając delikatny pocałunek na ustach chłopaka, który On od razy przedłużył i pogłębił. -O, przepraszam. Mogliście poprosić, zatrzymałbym się u kolegi skoro chcieliście być sami.-Do kuchni wszedl Harry, a Victoria odsunęła się od SWOJEGO chłopaka i stanęła obok. -Oszalałeś? Jesteś u siebie poza tym wcale... -Cóż, mogłem o tym pomyśleć.-Powiedział Horan kładąc dłoń do biodrze Victorii i przysuwając Jej ciało do siebie. -Wcale NIE chcieliśMY być sami.-Powiedziała akcentując poszczególne słowa i sylaby. Strąciła Jego dłoń ze swojej talii i uśmiechnęła się w duchu wyobrażając sobie Jego zdezorientowaną minę. -Chcieliśmy!-Pisnął oburzony Niall. -Nialler! Nie słuchaj Go Harry, On bredzi.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz